MFW może się jeszcze poprawić

Kłopoty Dominique’a Straussa-Kahna skupiły uwagę opinii publicznej na Międzynarodowym Funduszu Walutowym. O roli, osiągnięciach i przyszłości MFW rozmawiamy z Davidem Goldmanem, byłym głównym ekonomistą Bank of America.
MFW może się jeszcze poprawić

David Goldman (c) arch. autora

Obserwator Finansowy: Czy świat potrzebuje instytucji takiej jak MFW?

David Goldman: Z całą pewnością świat potrzebuje takiej instytucji. MFW został powołany, żeby zapewnić sprawne funkcjonowanie międzynarodowego systemu walutowego, jednak nie może zrealizować tego celu. Jest instytucją międzynarodową, nieefektywną – jak ONZ – i często jego całe działanie sprowadza się do gadania. Aby MFW mógł cokolwiek osiągnąć potrzebnych byłoby wiele porozumień bilateralnych i multilateralnych.

Co pana zdaniem wymaga pilnego działania?

Największym problemem jest dolar i jego status waluty rezerwowej. Polityka gospodarcza Stanów Zjednoczonych doprowadziła do wielkiego niezadowolenia w krajach notujących nadwyżki handlowe, które pożyczały nam pieniądze. Te kraje również ucierpiały z powodu napływu kapitału spowodowanego słabym dolarem. Wziąwszy pod uwagę fakt, że amerykańska gospodarka nie wychodzi z recesji w normalny sposób – wzrost gospodarczy jest ekstremalnie słaby, a bezrobocie bardzo wysokie – wydaje się, że łagodna polityka monetarna będzie jeszcze długo kontynuowana. To zaś oznacza dalsze kłopoty dla innych krajów. Pojawia się pytanie czy na skutek jakiegoś porozumienia spór zostanie rozwiązany czy będziemy dalej świadkami dużej zmienności na rynkach finansowych.

Robert Mundell, laureat Nobla i ojciec euro, zaproponował, żeby zawęzić zakres wahań dolara w stosunku do euro. Reuven Brenner i ja pisaliśmy o porozumieniu między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, które miałoby zapewnić stabilizację kursu dolara i juana i wymienialność juana. U podstaw tych rozwiązań leży jedna i ta sama idea. Chodzi o to, że gdyby jedna ze stron prowadziła politykę nadmiernej kreacji pieniądza, rynek walutowy wskazywałby kto ma zbyt łagodną politykę pieniężną. Z całą pewnością MFW mógłby odegrać rolę w promowaniu takich porozumień. Są ludzie, którzy uważają że w tym kierunku właśnie należałoby pójść. Jednym z nich jest Robert Zoellick, szef Banku Światowego.

MFW jest jednak znanym zwolennikiem płynnych kursów walutowych. Czy wyobraża pan sobie, aby doszło do tak poważnej zmiany rekomendowanej polityki?

Personel MFW składa się z akademickich ekonomistów, a oni uważają, że płynne kursy walutowe to dobre rozwiązanie. Warto jednak pamiętać, że wspomniany Robert Mundell był głównym ekonomistą MFW. Z całą pewnością w MFW są ludzie, którzy mogliby rozważyć alternatywne rozwiązania. Jeśli będą tym zainteresowani ministrowie finansów i szefowie banków centralnych państw członkowskich, MFW z całą pewnością może wykonać dla nich tę pracę.

Jak Pan ocenia politykę MFW względem krajów rozwijających się? Rekomendowana przez Fundusz polityka zaciskania pasa i dewaluacji waluty wzbudza protesty w krajach, które ubiegają się o pomoc funduszu.

MFW często stosuje bardzo prymitywną politykę makroekonomiczną, która wyrządza wiele szkód tym krajom. Czasami też, pośrednio, powoduje znaczną poprawę. Stało się tak na przykład w Meksyku w latach 1990-tych. Często, gdy siły polityczne wewnątrz zagrożonego kraju w żaden sposób nie są w stanie osiągnąć jakiekolwiek porozumienia, MFW wymusza konsensus, który może nie jest najlepszą odpowiedzią, ale stanowi istotny krok naprzód.

Zwykle jednak problemy krajów rozwijających się wymagają bardzo dokładnej analizy. Każdy przypadek jest inny. Często głównym wyzwaniem w tych krajach jest korupcja, kleptokracja, bardzo wąska baza podatkowa, problemy instytucjonalne. MFW nie jest specjalnie predysponowany, aby rozwiązać takie problemy, bo zwykle stosuje bardzo generalne makroekonomiczne podejście.

Czy można zwiększyć konkurencyjność kraju przez dewaluację waluty jak często to doradza MFW?

Dewaluacja waluty to forma podatku majątkowego. Sprawia, że wszyscy obywatele kraju dokonującego dewaluacji stają się biedniejsi, bo ceny zagranicznych dóbr rosną. Dewaluacja to prawie zawsze „rozwiązanie tchórza”. Rozważmy przypadek Grecji, albo Irlandii albo Portugalii. Jest wiele plotek, że te kraje mogą opuścić strefę euro, ustanowić swoje waluty i je zdewaluować. To jest możliwe rozwiązanie ale z całą pewnością nie jest najlepsze rozwiązanie. To by oznaczało, że klasa polityczna w tych krajach zupełnie nie była w stanie wymyślić sposobu, aby obudzić wzrost gospodarczy i z braku innych pomysłów zniszczyła majątek swoich obywateli. To byłoby szczególnie szkodliwe, bo dewaluacja w głównej mierze niszczy majątek klasy średniej. Bogaci ludzi zwykle mają sposoby, aby się ubezpieczyć.

W Meksyku w latach 70-tych, 80-tych i 90-tych było kilka dużych dewaluacji i majątek klasy średniej został zniszczony. To w mojej ocenie przyczyniło się do demoralizacji Meksyku objawiającej się bardzo wysokimi stopami przestępczości. Dewaluacja zatem jest bardzo kiepskim rozwiązaniem. Pytanie powinno brzmieć: co najbardziej przyczyni się do wzrostu gospodarczego? Czasami zaciskanie pasa jest właściwym rozwiązaniem. Na przykład Grecji nie można w żaden sposób pomóc. Trzeba doświadczyć ją okresem gospodarczego bólu.

Minął rok od kiedy Grecja otrzymała pomoc. Mimo podjęcia planu ratunkowego, jej wiarygodność kredytowa znowu została obniżona przez agencje ratingowe, wpływy podatkowe są niższe o 10 mld euro od zaplanowanych, gospodarka się kurczy w 4 proc. tempie.  Dlaczego uważa Pan że Grecji nie można pomóc?

Grecja jest wyjątkowym przypadkiem. To jest monokultura. Jej gospodarka opiera się wyłącznie na turystyce. Grecy żyją z tego, że mają ciepły klimat, starożytne zabytki i kilka nieruchomości, które wynajmują cudzoziemcom. Gdy większość transakcji odbywa się w gotówce, z cudzoziemcami, bardzo trudno jest ściągać podatki.

Grecja pożyczyła ile tylko mogła korzystając z obecności w strefie euro, bawiła się świetnie i zmarnotrawiła te pieniądze. W Grecji taksówkarze mają 3-miesięczne wakacje. Grecy po prostu nie muszą dużo pracować. Korupcja sięga samych fundamentów życia gospodarczego i to jest bardzo trudne do zmiany. Grecja potrzebuje kryzysu i być może musi wypaść ze strefy euro i zdewaluować swoją walutę, by stać się tańszą i przyciągnąć kapitał.

To dlaczego MFW upiera się żeby ją ratować kolejnymi pożyczkami?

Grecja jest unikalnym przypadkiem, nie ma takiego drugiego miejsca na świecie i dlatego tradycyjna analiza w kategoriach makroekonomicznych jest zupełnie chybiona. Ale można zrozumieć, że co innego słyszymy od międzynarodowych ekonomistów – oni nie mogą powiedzieć: jesteście unikalnym przypadkiem, nie ma dla was nadziei, najlepiej ogłoście bankructwo. Muszą udawać że coś robią.

Największe kraje rozwijające się twierdzą, że nie mają dostatecznej siły głosu w MFW. Czy to słuszny zarzut?

To bardzo złożony problem. Nie można izolować MFW od szerszego kontekstu w którym funkcjonuje ta organizacja. Co do zasady, Chiny i Indie powinny mieć większą siłę głosu. Problem polega jednak na tym, że najważniejsze relacje Chin nie są multilateralne, ale bilateralne. Ich najważniejszym partnerem handlowym są Stany Zjednoczone, Europa jest relatywnie mniej istotna. Ważne są także stosunki z krajami surowcowymi.

Zatem jeśli Chiny zaczną odgrywać większą rolę w MFW w sytuacji gdy między Stanami a Państwem środka panują wrogie relacje, dojdzie do klinczu. Z drugiej strony gdyby udało się doprowadzić do ustanowienia przyjaznych relacji amerykańsko-chińskich obecność Chin jako partnera byłaby bardzo korzystna dla wspólnoty międzynarodowej. Chiny stałyby się czynnikiem stabilizującym i wzmacniającym ciągłość ze względu na swoje tradycyjnie zachowawcze podejście. Mam wielką nadzieję, że tak właśnie się stanie.

Rozmawiał Krzysztof Nędzyński

David Goldman był głównym ekonomistą odpowiedzialnym za rynek długu w Bank of America. Jest redaktorem miesięcznika „First Things”.

David Goldman (c) arch. autora

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału

Kategoria: VoxEU
Po kryzysie azjatyckim MFW rewiduje swoje poglądy na temat polityki zarządzania zmiennymi przepływami kapitału. Fundusz uznaje obecnie, że może istnieć potrzeba prewencyjnego wykorzystania kontroli przepływu kapitału.
Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału