Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

Regulacje bazylejskie mocno zmiękczone i opóźnione

Nowe regulacje sektora finansowego, zwane Bazylea III, wisiały nad głowami światowych bankierów jak miecz Damoklesa. Zarządzający Komitetem Bazylejskim w miniony weekend część regulacji zmiękczyli, inne odsunęli w czasie. Ulgę odczują także banki-córki zagranicznych banków w Polsce, będą pod mniejszą presją posiadania płynnych środków. Grupa zarządzających Bazylejskiego Komitetu Nadzoru Bankowego (Basel Committee on Banking Supervision) postanowiła, że jedna z najważniejszych zasad dotycząca płynności krótkoterminowej (Liquidity Coverage Ratio, LCR), jaką mają respektować banki, nie wejdzie w życie tak jak planowano w 2015 roku, lecz będzie wprowadzana stopniowo w latach 2015-19.
Regulacje bazylejskie mocno zmiękczone i opóźnione

(CC BY Images_of_Money)

Chodzi o to, by banki miały gotówkę lub całkowicie płynne aktywa wysokiej jakości (HQLA) na pokrycie wszystkich odpływów netto pomniejszonych o spodziewane w tym okresie wpływy na 30 dni kalendarzowych. A wszystko to w warunkach stress-testów. Bo gdyby zdarzyła się taka sytuacja, jak po upadku Lehman Brothers, że rynek międzybankowy zupełnie zamarł, a banki nie miały od kogo pożyczać pieniędzy, wtedy upłynniając aktywa mogłyby regulować swoje zobowiązania.

Zdecydował opór banków

Zasadę tę krytykowały banki, zwłaszcza amerykańskie, a przeciwny był jej nawet prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi. Dlaczego odsunięcie w czasie reguły dotyczącej LCR było tak istotne? Podczas monitoringu na koniec 2011 roku Komitet Bazylejski stwierdził, że zaledwie połowa z 200 największych na świecie banków spełnia regułę płynności krótkoterminowej, a reszta potrzebuje 1,8 bln euro, żeby dostosować się do jej wymogów. Gdyby więc wprowadzenie LCR nie zostało przesunięte, zachodziłaby obawa, że w relatywnie krótkim okresie, bo zaledwie dwóch lat, banki wygenerowałyby olbrzymi popyt na aktywa akceptowane do obliczenia LCR. A to osłabiłoby ich zdolność do udzielania kredytów. Prezes EBC argumentował ponadto, że sytuacja ta mogłaby zdławić rynek pożyczek międzybankowych.

Według gubernatora Banku Anglii i przewodniczącego GHOS, Mervyna Kinga niebezpieczeństwo zostały zażegnane. „Wskaźnik płynności jest kluczowym elementem Bazylei III. Osiągnięte porozumienie jest bardzo znaczące. (…) ​​Nowe standardy płynności w żaden sposób nie zmniejszą możliwość globalnego systemu bankowego do finansowania ożywienia” – powiedział Mervyn King cytowany w wydanym po posiedzeniu komunikacie.

Stanęło na tym, że banki od początku 2015 roku będą musiały mieć nie 100 lecz 60 proc. wymaganych płynnych aktywów (HQLA) na pokrycie swoich zobowiązań przez 30 dni. W kolejnym roku będzie to 70 proc. i o 10 punktów procentowych więcej co rok – aż do 2019 r. Co to są HQLA? Tu także zmodyfikowana została definicja. Po pierwsze – aktywa muszą być w obrocie rynkowym, a po drugie – liczą się tylko te przyjmowane pod zastaw przez bank centralny.

>>zobacz więcej – materiał video

Klasa pierwsza takich aktywów to gotówka, rezerwy w banku centralnym oraz niektóre papiery mające zabezpieczenia rządu lub banku centralnego. W klasie 2A są papiery rządowe, obligacje zabezpieczone i dłużne papiery korporacyjne o najwyższych ratingach. Nie mogą one stanowić więcej niż 40 proc. wszystkich HQLA. Wprowadzona została klasa aktywów 2B, do której wchodzą papiery korporacyjne o niższych ratingach (od A plus do BBB minus), obligacje zabezpieczone hipotecznie o ratingu nie niższym jednak niż AA oraz akcje, jeśli spełnią określone warunki. Ta klasa może stanowić jednak najwyżej 15 proc. utrzymywanych płynnych aktywów.

Płynność to jednak fundament

GHOS podtrzymał swoje zasadnicze stanowisko: LCR to jeden z fundamentów Bazylei III i przesunięcie oraz złagodzenie kryteriów doboru aktywów nie oznacza, że banki nie będą musiały utrzymywać ich przez cały czas, a nie tylko w sytuacjach krytycznych. Ale rozliczać je będą z tego lokalne nadzory, które mogą zezwalać na odstępstwa od reguł.

Chodzi o to, żeby banki centralne nie były zmuszone stać się pożyczkodawcami pierwszej instancji w przypadku kolejnego kryzysu. Nie rozwiany został też zły sen amerykańskich banków, które mają szczególnie dużą ekspozycję na derywaty. Ekspozycje te ujmowane są poza sumą bilansową. A zasada LCR ma dotyczyć nie tylko aktywów ujętych w sumie bilansowej, ale także poza nią. Co więcej, banki mają założyć, że kontrahenci mogą w kryzysie chcieć zrealizować w 100 proc. pozycje zajmowane na instrumentach pochodnych, więc wszystko to trzeba zaliczyć do odpływów.

Jakie to ma znaczenie dla polskich banków? Według danych Komisji Nadzoru Finansowego na koniec czerwca 2011 roku, zaprezentowanych przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka w zeszłym roku, z badanych 44 banków komercyjnych 14 nie miało wystarczających aktywów płynnych o łącznej wartości 15,5 mld zł. Przyjęte złagodzenie oznacza, że do 2015 roku muszą zdobyć tylko ponad 9 mld zł takich aktywów, o ile nie mają w swoich portfelach takich, które nowa definicja traktuje również jako płynne, czyli możliwe do szybkiego zbycia.

Trudniejsza sytuacja – relatywnie do ich wielkości – jest w bankach spółdzielczych. Niedobór płynności w bankach zrzeszających wynosił półtora roku temu 11,4 mld zł, a w spółdzielczych – 2,7 mld zł. Jednak KNF znalazła rozwiązanie, jak temu zaradzić. Środki deponowane przez banki spółdzielcze w bankach zrzeszających miałyby być traktowane jako stabilne.

Będzie kolejna rewizja reguł

Jedną z fundamentalnych zasad wprowadzanych przez Komitet Bazylejski jest utrzymywanie przez banki płynności długoterminowej (Net Stable Funding Ratio, NSFR). Chodzi o to, żeby finansowały w jak największym stopniu długoterminowe aktywa długoterminowymi pasywami. Większość banków, czego dobrym przykładem jest właśnie Polska, udziela np. kredytów hipotecznych na 20-30 lat, ale depozyty klientów mają w zdecydowanej większości na krótszy niż rok termin zapadalności.

Oczywiście, nawet ponad 90 proc. depozytów podlega  tzw. osadowi, czyli po prostu są przedłużane, jednak zawsze pociąga to za sobą ryzyko. Tak było na przełomie 2008 i 2009 roku, kiedy także polscy bankierzy z przerażeniem patrzyli na to, jak klienci wycofują pieniądze. Uspokojenie przyniosła dopiero zmiana w regulacjach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, w tym objęcie gwarancjami depozytów do 100 tys. euro, a więc dwukrotnie większych niż to było wcześniej.

Dotychczasowa propozycja Komitetu Bazylejskiego polega na tym, że 100 proc. niepłynnych aktywów musi być finansowane ze stabilnych funduszy, w tym 65 proc. kredytów hipotecznych. Według KNF, 11 z 44 polskich baków komercyjnych nie osiągało półtora roku temu wskaźników NFSR, a niedobór środków wynosił 34,3 mld zł. Teraz zasady utrzymywania płynności długoterminowej mają być przez Komitet Bazylejski dopracowywane i dyskutowane. Stefan Ingres, przewodniczący Komitetu i prezes szwedzkiego Riksbanku podtrzymał jednak plan, że NSFR ma wejść w życie w 2018 roku.

A na dodatek spór o bonusy

Rycerze z Bazylei ogłosili więc w weekend, że nie ustają w walce o nowe standardy. Ale ich spotkanie nastąpiło w tydzień po planowanym wejściu w życie nowych zasad adekwatności kapitałowej, które… nadal nie obowiązują. Tylko 11 państw z 27 uczestników Komitetu, w tym Kanada, Szwajcaria, Japonia i Chiny wprowadziło jej w swoim prawie. Nie wdrożyły ich ani Unia Europejska, ani USA.

Tymczasem Europejski Nadzór Bankowy (EBA) podał w grudniu, że według danych z końca 2011 roku, banki z grupy 44 największych w Europie potrzebowałaby 8 mld euro nowego kapitału, żeby wypełnić mający obowiązywać od 2015 roku wskaźnik CET 1 w wysokości 4,5 proc. Żeby powiększyć ten wskaźnik o 2,5 procentowy bufor, mający wchodzić stopniowo od 2016 roku, banki systemowo ważne dla naszego kontynentu potrzebują aż 199 mld euro.

CET 1 to nowy podstawowy wskaźnik adekwatności kapitałowej. To relacja kapitału, ale tylko tego najwyższej jakości, do aktywów ważonych ryzykiem. Nie liczą się więc do niego akcje uprzywilejowane, opcje na akcje czy obligacje zamienne na akcje. Od tego roku taki kapitał ma stanowić 3,5 proc. aktywów ważonych ryzykiem. Boston Consulting Group obliczyła, że w skali globalnej banki potrzebowałyby podnieść kapitał o 474 mld euro.

W Unii Europejskiej zasady Bazylei III ma wprowadzić dyrektywa CRD IV, której projekt istnieje od blisko trzech lat, ale wciąż nie została ona uchwalona. Dlaczego? Bo ma obejmować także zasady ogólno unijnego nadzoru, ustalone dopiero w grudniu, reguły resolution, czyli uporządkowanej upadłości i likwidacji banków, oraz ograniczyć bonusy bankierów. A to budzi jeszcze większe emocję, niż wskaźniki płynności całego sektora bankowego.

OF

(CC BY Images_of_Money)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane