Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Ostre cięcia zmiotły rząd

Dymisja premiera Emila Boca była spodziewana. Rumunia, obok Estonii, wdrożyła jeden z najostrzejszych programów oszczędnościowych w Unii Europejskiej. Teraz przyjdzie czas na poluzowanie polityki fiskalnej - przewiduje Tomasz Dąborowski z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ostre cięcia zmiotły rząd

Traian Basescu, prezydent Rumuni, uważa, że jego kraj będzie gotowy by wejść do strefy euro za 3 lata. (CC By European People's Party)

Obserwator Finansowy: Zaskoczyła Pana dymisja rumuńskiego premiera 6 lutego?

Tomasz Dąborowski: Dymisja premiera Boca była spodziewana od dawna. Jest to polityk bardzo niepopularny, pozbawiony charyzmy, powszechnie utożsamiany z takimi terminami, jak kryzys czy drakońskie cięcia. Jeśli coś może zaskakiwać, to fakt, że Boc odchodzi tak późno. Nowym premierem został Mihai Ungureanu, szef służby wywiadu zagranicznego, a wcześniej szef dyplomacji. Sformowanie i zaprzysiężenie jego gabinetu w ciągu zaledwie trzech dni tylko potwierdza tezę, że wymiana premiera Boca była od dawna przygotowywana.

Dymisję Boca poprzedziły społeczne protesty, w których brało udział 13 tysięcy osób. To wystarczyło do obalenia rządu?

Trwające od połowy stycznia protesty to i tak największe antyrządowe demonstracje od końca lat dziewięćdziesiątych. Rzeczywiście, nie miały one jednak tak masowego charakteru jak np. w Grecji. Te demonstracje stały się jednak kroplą, która przelała czarę goryczy i zadecydowała o odejściu Boca.

Chodzi o zniecierpliwienie radykalnym programem cięć budżetowych?

Tak, chodzi o znaczne obniżenie standardu życia. Rumunia, obok Estonii, wdrożyła jeden z najostrzejszych programów oszczędnościowych w Unii Europejskiej. Gabinet Boca obniżył płace w sektorze publicznym o 25 proc., obciął wydatki socjalne i ograniczył przywileje emerytalne. Podwyższono VAT z 19 do 24 proc. Dokładnie wypełniano wszystkie zobowiązania uzgodnione z MFW w ramach porozumienia o pożyczce 20 miliardów euro, które podpisano w maju 2009 roku. W tym roku planowana jest jeszcze prywatyzacja szeregu państwowych przedsiębiorstw energetycznych. Natomiast zmiany w służbie zdrowia, które były bezpośrednią przyczyną wybuchu styczniowych protestów, będą pewnie wstrzymane.

To były żądania MFW, czy premier Boc sam wybierał tak ostre środki?

Pakiet cięć i reform jest efektem wspólnych uzgodnień i długiego procesu konsultacji. Rząd Boca nie chciał np. podnieść VAT, czego domagał się na pewnym etapie Fundusz. Rząd preferował obniżkę emerytur, ale zablokował to sąd konstytucyjny. Dopiero wówczas podniesiono VAT.

Zapytam naiwnie: może nie trzeba było brać tych 20 mld z MFW?

Rumunia nie miała innego wyjścia. W wyniku globalnego kryzysu finansowego w 2009 roku państwu zaczęło po prostu brakować pieniędzy. Były zagrożone wypłaty pensji i emerytur. Możliwości pozyskiwania środków przez emisję obligacji były bardzo ograniczone. Proszę pamiętać, że na pod koniec 2008 r. i na początku 2009 roku mieliśmy doczynienia z głębokim kryzysem zaufania i brakiem płynności w światowym systemie finansowym.

Po przystąpieniu do Unii Europejskiej w 2007 roku wzrosła jednak inflacja i poluzowano dyscyplinę budżetową.

Rzeczywiście bezpośrednio przed wyborami parlamentarnymi, które miały miejsce pod koniec 2008 roku płace w sektorze publicznym znacznie podniesiono, wprowadzono szereg  dodatków socjalnych. Przed kryzysem Rumunia była regionalnym tygrysem. Źródłem wzrostu było jednak zagraniczne finansowanie, kredyty płynące szerokim strumieniem. W czasie kryzysu to źródło wyschło. Efekt? Rumunia była jednym z krajów najmocniej dotkniętych przez kryzys. Spadek PKB w 2009 roku przekroczył 7 proc. To przekładało się na radykalne pogorszenie sytuacji fiskalnej.

I żeby z tego wyjść trzeba było drastycznych cięć?

Na pewno trzeba było uzdrowienia finansów publicznych. Oczywiście po czasie można się zastanawiać czy choć części cięć nie można było przesunąć na późniejszy okres. Można się zastanawiać czy nie trzeba było pakietu stymulacyjnego, bo to co ciągnie rumuńską gospodarkę to eksport, przy słabym popycie wewnętrznym. To już jednak przysłowiowa musztarda po obiedzie.

Kto wygra wybory w listopadzie?

Zapewne blok opozycji czyli tak zwana Unia Socjalno-Liberalna. Sama nazwa bloku wiele mówi o jego spójności. W jego skład wchodzi postkomunistyczna Partia Socjaldemokratyczna, umiarkowani liberałowie i konserwatyści. Liderów scala tylko osobista niechęć do prezydenta. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że postawienie na czele rządu Mihaia Ungureanu daje rządzącej centroprawicowej Partii Demokratyczno-Liberalnej autentyczną szansę na poprawę notowań.

Niezależnie od tego kto wygra dalej będzie realizowany program cięć uzgodniony z MFW?

Dalszych cięć nie będzie. Nowy rząd Ungureanu już teraz zapowiada częściowe podniesienie płac. Głębszego poluzowania fiskalnego można się też spodziewać po prawdopodobnym dojściu do władzy opozycji. Główne pytanie nie powinno dotyczyć cięć, ale uzgodnionych z Funduszem reform strukturalnych. Restrukturyzacji państwowych przedsiębiorstw, uwolniania cen energii, reformy służby zdrowia. Wydaje mi się, że z tej listy tylko prywatyzacja państwowych firm będzie dalej realizowana.

Prezydent Traian Basescu na konferencji prasowej z Angelą Merkel zadeklarował, że jego kraj chce wstąpić do strefy euro w 2015 roku. To realne?

Nie. Abstrahując już od kwesti spełnienia wymogów członkostwa w strefie, polityczny opór wobec rozszerzenia strefy euro akurat o ten kraj byłby ogromny. Rumunia postrzegana jest jako kraj niestabilny, przeżarty korupcją, kraj Południa. Wystarczy przypomnieć kwestię Schengen – Rumunia spełnia wszystkie wymogi, a od roku nie może uzyskać akceptacji pozostałych państw. Z akcesją do euro byłoby jeszcze gorzej.

Rozmawiał Marek Pielach

Tomasz Dąborowski jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich. Jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej.

Traian Basescu, prezydent Rumuni, uważa, że jego kraj będzie gotowy by wejść do strefy euro za 3 lata. (CC By European People's Party)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu

Kategoria: Analizy
Na mapie Europy widać podział na Zachód z euro w obiegu i środkowo-wschodnie peryferia z własnymi walutami. O ile nie zdarzy się w świecie coś nie do wyobrażenia, euro sięgnie jednak w końcu Bugu, choć niewykluczone, że wcześniej dopłynie do Dniepru.
Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu