Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Agencja ratingowa pomogłaby wskazać komu dać 1 proc.

Zbliża się termin rozliczeń podatkowych i w mediach mamy coraz więcej ogłoszeń organizacji pożytku publicznego zachęcających do darowania 1 proc. PIT. Jaki wybrać cel? W świecie, zwłaszcza w krajach anglosaskich, istnieją instytucje, które pomagają darczyńcom (donatorom) wybrać najefektywniej działające organizacje charytatywne. W Polsce też by się przydały.
Agencja ratingowa pomogłaby wskazać komu dać 1 proc.

Polacy przekazują pieniądze głównie znanym organizacjom charytatywnym (CC BY-NC-ND Marcin Lachowicz)

Instytucjami tymi, a ściślej fundacjami są swego rodzaju agencje ratingowe dla sektora pozarządowego (NGO). Mowa m.in. o amerykańskich GiveWell czy Charity Navigator. Kto je założył, na jakiej zasadzie działają? Polski rynek charytatywnych NGOs jest na tyle duży, że założenie takich fundacji mogłoby mieć sens.

W pierwszym kwartale każdego roku polski podatnik jest atakowany reklamami organizacji pożytku publicznego (OPP): „Przekaż nam 1 proc. podatku”. Od ponad 10 lat nasze prawo dopuszcza możliwość podarowania jednej wybranej tego typu instytucji 1 proc. z PIT. Ściślej – wskazania państwu komu ma darować ów 1 proc.

Z roku na rok coraz więcej osób korzysta z tej możliwości. I coraz więcej pieniędzy płynie do organizacji pożytku publicznego. W 2014 roku 1 proc. na OPP przekazało ponad 12 milionów Polaków (45 proc. do tego uprawnionych).

Wydawać by się mogło, że z filantropią Polaków nie jest źle. W 2014 roku 66 proc. obywateli naszego kraju wsparło inicjatywy społeczne, a 44 proc. organizacji pozarządowych otrzymało darowizny – wynika z badań Stowarzyszenia Klon/Jawor. Problem w tym, że aż 28 proc. Polaków przekazuje pieniądze na rzecz III sektora tylko raz w roku. Na początku stycznia, gdy „gra” Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.

Infografika Zbigniew Makowski

Infografika Zbigniew Makowski

Do kogo, tak naprawdę, trafia darowizna

Z badań Stowarzyszenia Klon/Jawor wynika, że Polacy dają pieniądze głównie tym organizacjom pozarządowym, które zajmują się działaniami charytatywnymi i są znane. Czy ktokolwiek podczas przekazywania 1 proc. z PIT lub wrzucania monet do puszki zastanawia się jaka jest efektywność działania danej fundacji? Nie przeprowadzono w Polsce badań, które dałyby jasną odpowiedź na to pytanie. Wiadomo, że 14 proc. darczyńców zna ludzi z instytucji, którą wspiera (i dlatego właśnie ją wspomaga). To jednak niekoniecznie oznacza, że donatorzy mają pogłębioną wiedzę na temat działania wybranej organizacji.

Tymczasem, niestety, histora pokazuje, że zdarzają się organizacje charytatywne które funkcjonują źle. Albo takie, które – niestety bywa – kierowane są przez osoby nie zasługujące na przekazywanie im pieniędzy, ujmując to tak eufemistycznie. Wystarczy przypomnieć sprawę założyciela fundacji KidProtect (skazanego prawomocnym wyrokiem) czy twórców Fundacji „Help” (zostali skazani na karę 7 lat więzienia).

Czynione są co prawda starania, które mają przyczynić się do wzrostu transparentności działających w Polsce organizacji III sektora – jak choćby to z lipca 2015 roku (dzięki któremu OPP będzie musiała informować, na co przeznacza środki pozyskane z odpisów 1 proc. z PIT) lub to sprzed kilku lat (które poprawiło jakość merytorycznych sprawozdań składanych przez organizacje). Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że obywatele wciąż mało wiedzą o efektywności działań organizacji charytatywnych.

Agencje ratingowe dla fundacji

W Polsce donatorzy poruszają się więc nieco po omacku po rynku NGO. Co prawda mogą przeprowadzić własne „śledztwo” (np. skorzystać z bazy sprawozdań finansowych i merytorycznych organizacji pożytku publicznego prowadzonej przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Mogą wybrać się na wizję lokalną w miejsce prowadzenia przez NGO działalności. Trudno jednak sobie wyobrazić, że na przykład przy przekazywaniu 1 proc. z PIT będą poświęcać wiele czasu i wysiłku na przebadanie wybranej fundacji.

Tymczasem w świecie anglosaskim powstało wiele narzędzi i instytucji ułatwiających właściwy wybór organizacji charytatywnej. Mowa tu o zarówno o bazach podobnych do tej prowadzonej przez MPiPS, takich jak GuideStar (USA) czy Charity Financials (Wielka Brytania), które oferują o wiele bardziej kompletną i usystematyzowaną „pigułę informacyjną”, niż polskie ministerstwo. Istnieją także swego rodzaju agencje ratingowe dla fundacji i stowarzyszeń, które określa się mianem charity evaluator. Warto przyjrzeć się bliżej trzem instytucjom tego typu – wybranym spośród najważniejszych funkcjonujących w USA – by poznać genezę ich powstania i sposób funkcjonowania (kolejność alfabetyczna).

Charity Navigator

Charity Navigator to instytucja założona przez Pata Dugana. Jest to milioner z Nowego Jorku, który zbił fortunę na budowie i wprowadzeniu na NASDAQ firmy z branży human resources (chodzi o Professional Detailing Inc.). W 2001 roku postanowił spożytkować majątek w inny sposób, niż kupowanie luksusowych aut i podróże dookoła świata.

Charity Navigator skupia się głównie na badaniu działalności fundacji, które utrzymują się dzięki wpłatom osób prywatnych i pozyskują w skali roku nie mniej niż 1 mln dolarów. Pracownicy instytucji przeglądają głównie sprawozdania finansowe, zwracając szczególną uwagę m.in. na relację kosztów administracyjnych do skali prowadzonej działalności. Poza tym biorą pod uwagę transparentność badanych fundacji. Charity Navigator wystawia podmiotom od 0 do 4 gwiazdek.

O Charity Navigator zrobiło się głośno w ubiegłym roku. Wtedy instytucja umieściła na liście ostrzeżeń The Clinton Foundation – fundację rodziny Clintonów. Według Charity Navigator, donatorzy powinni dwa razy zastanowić się, zanim powierzą tejże instytucji swoje pieniądze, bo jej finanse nie są przejrzyste. W dodatku, jak zwrócili uwagę specjaliści z Charity Navigator, przyjmuje ona pieniądze od rządów innych niż amerykański.

Charity Watch

Charity Watch to jedna z najstarszych agencji ratingowych dla fundacji. Została założona ponad 20 lat temu przez American Institute of Philanthropy (AIP). Twórcą i szefem AIP oraz Charity Watch jest Daniel Borochoff. Zanim stworzył Charity Watch, był analitykiem w National Charities Information Bureau, a jeszcze wcześniej pracował na Wall Street (jako analityk w Value Line i Merrill Lynch). Jest on absolwentem Syracuse University (księgowość) oraz Indiana University (MBA).

Charity Watch lustruje sprawozdania finansowe fundacji, formularze podatkowe i inne dokumenty. Szczególnie uważnie przygląda się kwestii tego, jaka część zbieranych środków przeznaczana jest na statutowe cele (powinno to być więcej niż 75 proc.) oraz ile kosztuje daną fundację pozyskanie 100 dolarów (powinno mniej niż 25 dol.). Charity Watch ocenia badane instytucje w skali od F (najniższy stopień) do A+.

Jednym z największych sukcesów Charity Watch było wykrycie w 2012 roku nieprawidłowości w Disabled Veterans National Foundation. Dochodzenie w tej sprawie wszczęła Komisja Finansów amerykańskiego Senatu.

Instytucja prowadzona przez Borochoffa jest fundacją, która utrzymuje się głównie dzięki indywidualnym donatorom (pochodzi od nich 95 proc. wartości wpłat) oraz ze sprzedaży pełnych raportów o monitorowanych podmiotach.

GiveWell

GiveWell założyli relatywnie młodzi ludzie z branży funduszy hedge: Holden Karnofsky (absolwent Harvard University) oraz Elie Hassenfeld (ukończył Columbia University).

Fundacja bada nie tylko organizacje działające w USA, ale również funkcjonujące w skali międzynarodowej i globalnej. Skupia się na określeniu, który model działalności jest najbardziej efektywny (przynosi najwięcej wymiernych korzyści, mierzonych np. liczbą uratowanych istnień). W tym celu pracownicy GiveWell nie tylko przekopują się przez tony dokumentów, ale nawet przeprowadzają wizje lokalne i wywiady z przedstawicielami ocenianych instytucji.

Wpływ ratingów GiveWell na powodzenie dobrze ocenionych fundacji trudno jest oszacować. Prawdą jest jednak, że w 2014 roku pozytywnie zaopiniowane przez GiveWell fundacje zebrały w sumie 27,7 mln dol., podczas gdy w latach 2007-10 pozyskały od donatorów ledwie 3,0 mln dol.

GiveWell utrzymuje się dzięki wpłatom darczyńców. W 2014 roku 75 proc. przychodu tejże fundacji pochodziło od 4 instytucji oraz 9 donatorów indywidualnych.

Kto kontroluje kontrolera?

Jak widać po powyższych przykładach, na pomysł założenia agencji ratingowej dla fundacji zazwyczaj wpadają ludzie związani zawodowo z szeroko pojmowanym rynkiem kapitałowym. Dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu mają merytoryczny mandat do kierowania tego rodzaju organizacją.

Większość tego typu organizacji funkcjonuje niezależnie od jakichkolwiek firm, przyjmując granty głównie od osób indywidualnych. Trudno sobie wyobrazić, by mogły działać inaczej bez popadania w konflikt interesów.

Problem z tego typu organizacjami jest jednak następujący: kto kontroluje kontrolera? Niektórzy blogerzy oskarżają niektóre z agencji ratingowych dla fundacji (np. Charity Navigator) o konflikt interesów i tolerowanie wpłat od ocenianych przez nie organizacji III sektora, a inne o brak profesjonalizmu i wystawianie bezpodstawnych ocen (np. Charity Watch).

Można więc zastanawiać czy wystawiane oceny są zawsze uczciwe. Można jednak odwrócić pytanie – czy uczciwszy jest brak prób zobiektywizowania ocen?

W Polsce też to miałoby sens

W USA jest co brać pod lupę jeśli chodzi o trzeci sektor. Rynek amerykański jest największym rynkiem NGOs na świecie. Według szacunków portalu HumanRights.gov, w 2012 roku w USA funkcjonowało 1,5 mln organizacji pozarządowych, podczas gdy na całym świecie jest ich około 10 mln (dane za The Global Journal). W 2014 roku do amerykańskich fundacji trafiło, według GivingUSA, rekordowe 358,4 mld dolarów. Z tego ponad 70 proc. (258,5 mld dol.) pochodziło od donatorów indywidualnych. To oznacza, że obywatele USA przekazali w 2014 roku organizacjom charytatywnym kwotę równą 1,48 proc. PKB.

Dla porównania – w Polsce zarejestrowanych jest około 17 tys. fundacji oraz 86 tys. stowarzyszeń, z czego aktywnych jest około 70 tys. – wynika z raportu „Polskie organizacje pozarządowe 2015” autorstwa ekspertów ze Stowarzyszenia Klon/Jawor. Problem w tym, że gros przychodów krajowych instytucji trzeciego sektora stanowią dotacje z Unii Europejskiej, rządu i samorządów. W 2014 roku z wpłat od indywidualnych donatorów polskie NGO pozyskały około 1 mld złotych (jeśli do grantów doliczyć również odpis 1 proc. z PIT). To oznacza, że obywatele Polski przeznaczyli na organizacje charytatywne w 2014 roku około 0,06 proc. PKB. Powiedzieć, że polska filantropia wypada przy amerykańskiej blado, to eufemizm.

Biorąc jednak pod uwagę to, że w Polsce nie funkcjonuje żadna „agencja ratingowa” dla fundacji, wydaje się, że jej stworzenie miałoby sens. Do przebadania byłoby co najmniej 15-20 tys. organizacji zajmujących się pomocą społeczną i szeroko pojmowaną ochroną zdrowia. Poza tym rośnie liczba NGO, które funkcjonują 11 lat i więcej (w 2015 roku stanowiły 43 proc. działających). Oznacza to, że oceniający mieliby możliwość porównywania wielu okresów sprawozdawczych. Poza tym w 2014 roku 6 proc. polskich NGO (czyli około 6,3 tys. podmiotów) miało budżet wyższy niż 1 mln zł – to już są spore (jak na trzeci sektor) pieniądze. Niewiele niestety wiemy czy są efektywnie wykorzystywane.

Polacy przekazują pieniądze głównie znanym organizacjom charytatywnym (CC BY-NC-ND Marcin Lachowicz)
Infografika Zbigniew Makowski

Otwarta licencja


Tagi