(©Envato)
Wyniki niedawnego sondażu Ipsos, zleconego przez MFW do przeprowadzenia na całym świecie pokazują, że 43 procent ankietowanych czuje dziś większe obawy z powodu zmian klimatycznych niż przed pandemią, a zaledwie u 7 procent te obawy się zmniejszyły. Ten wzrost społecznej świadomości zagrożeń wynikających z niekontrolowanych zmian klimatu może być dla rządów dogodną sposobnością do przeprowadzenia odważnych reform. Po drodze jednak czeka wiele wyzwań.
Na początek odnotujmy pewne podobieństwa między pandemią COVID-19 a nasileniem zmian klimatycznych. W przypadku obu tych kryzysów kluczowe znaczenie mają działania ludzi. SARS-COV2 rozprzestrzenia się bezpośrednio między ludźmi, tak więc dla powstrzymania pandemii należy zachowywać dystans społeczny. Z kolei zmianę klimatu powoduje przede wszystkim emisja gazów cieplarnianych związana z działalnością człowieka. Oznacza to, że by przeciwdziałać zmianom klimatycznym, musimy zużywać mniej energii, i że powinna ona być „czystsza”.
Oba kryzysy mają charakter globalny i rujnują gospodarkę. Ponadto wydaje się, że obydwa w nieproporcjonalnie wysokim stopniu dotkną osoby ubogie, pogłębiając dotychczasowe nierówności. Pandemia pozbawiła pracy miliony ludzi, co może doprowadzić do powstania trwałych „blizn ekonomicznych” (scarring effects) w poszczególnych państwach. Podobnie oczekuje się, że niekontrolowane zmiany klimatu mogą doprowadzić do znacznych strat gospodarczych, które w nieproporcjonalnie wysokim stopniu uderzą w najbiedniejszych i mogą skutkować ogromnymi falami migracji.
Zmiany klimatu mogą doprowadzić do znacznych strat gospodarczych, które w nieproporcjonalnie wysokim stopniu uderzą w najbiedniejszych.
Oba kryzysy wymagają rozwiązań globalnych. Kryzys COVID-19 nie zostanie zażegnany, dopóki wszystkie państwa nie opanują pandemii za pomocą powszechnych programów szczepień, natomiast kryzys klimatyczny będzie trwał, dopóki wszyscy emitenci nie przystąpią na poważnie do akcji, umożliwiając ograniczenie globalnych emisji do poziomu zerowego netto.
Niektóre ze zjawisk, których byliśmy świadkami w ciągu ostatniego roku, dają powody do wielkich obaw.
Pierwsze to myślenie w kategoriach doraźnych (short-termism). Pomimo wielu niszczycielskich epidemii w ciągu ostatniej dekady (np. MERS, SARS, Ebola, Zika) i wielokrotnych ostrzeżeń ze strony naukowców, żaden kraj nie był odpowiednio przygotowany na wybuch pandemii COVID-19. Co gorsza, gdy koronawirus zaczął się rozprzestrzeniać na skalę światową, niektóre rządy nie chciały uznać zagrożenia, aż było za późno. Ignorowano przy tym opinie ekspertów ds. zdrowia publicznego i zwlekano z działaniami do chwili, gdy społeczeństwa poniosły już znaczące koszty ludzkie i gospodarcze. W tej sytuacji nieodparcie nasuwa się pytanie: jeśli tak trudno było zareagować na zagrożenie w perspektywie zaledwie kilku tygodni, to czy będziemy w stanie zareagować na takie, które wystąpi za kilkadziesiąt lat?
Drugim powodem do niepokoju jest brak dostatecznej współpracy między państwami. Współpraca między naukowcami była bezprecedensowa, natomiast współpraca między rządami na rzecz sprawiedliwej dystrybucji szczepionek od początku szła jak po grudzie, a ostatecznie większość państw podążyła ścieżką szczepionkowego nacjonalizmu. I tak, choć żadne państwo nie zaakceptowałoby wewnętrznej dystrybucji szczepionki w oparciu o kryterium posiadanych pieniędzy i władzy, wszystkie przyjęły międzynarodową dystrybucję szczepionki na tych właśnie zasadach. Tej oceny nie zmienia godny uwagi wyjątek w postaci inicjatywy COVAX i niedawnych wezwań do dzielenia się nadwyżkami szczepionek i patentami.
Potęga nauki
W ciągu minionego roku zdarzały się i pozytywne niespodzianki, które pozwalają nam patrzeć w przyszłość z większym optymizmem.
Reakcja na pandemię pokazała, że wspólne, skoordynowane wysiłki naukowe mogą zdziałać cuda. W końcu według Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, opracowanie nowej szczepionki zajmuje zwykle od 5 do 10 lat, a szczepionek przeciwko malarii i HIV/AIDS nie ma do dziś. Jeszcze w ubiegłym roku większość ekspertów szacowała, że przygotowanie skutecznej szczepionki przeciwko COVID-19 zajmie co najmniej 12 do 18 miesięcy, a niektórzy wątpili, że w ogóle będzie to możliwe. Jednak dzięki znakomitej współpracy naukowców, hojnemu finansowaniu ze strony rządów i pomysłowości sektora prywatnego szczepionki zatwierdzono do użycia zaledwie 9 miesięcy po ogłoszeniu stanu pandemii przez Światową Organizację Zdrowia.
Jeśli chodzi o zmianę klimatu, nowe technologie – choć nie załatwiają wszystkiego – też w sposób zasadniczy warunkują sukces redukcji emisji dwutlenku węgla do zera netto do 2050 roku. Wystarczy wymienić magazynowanie energii na skalę przemysłową, ekologiczne wykorzystaniu wodoru, wychwytywanie dwutlenku węgla czy technologie ujemnych emisji dwutlenku węgla. Dla obniżenia kosztów takich czystych technologii i ich upowszechnienia konieczny jest postęp techniczny. Szybki rozwój technologii paneli słonecznych i 80-procentowy spadek cen tych rozwiązań w ciągu minionej dekady wskazują, że w przypadku zaangażowania dostatecznych środków, można osiągnąć znaczny postęp w krótkim czasie.
Szybki rozwój technologii paneli słonecznych i 80-procentowy spadek ich cen wskazują, że można osiągnąć znaczny postęp w krótkim czasie.
Wnioski dla działań na rzecz ograniczenia skutków zmian klimatycznych
Po pierwsze, potrzebujemy strategii, która pozwoli nam zdusić w zarodku nawyk myślenia „na krótką metę”. Perspektywa doraźna wynika z obaw o utratę miejsc pracy i źródeł utrzymania społeczeństwa. Najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu jest otwarte komunikowanie spójnej i wiarygodnej polityki „sprawiedliwej transformacji”. Łagodzenie zmian klimatu realizowane w odpowiedni sposób – przy pomocy opłat za emisję dwutlenku węgla – może pomóc rządom zwiększyć przychody, które można następnie wykorzystać do tworzenia nowych miejsc pracy i ochrony biedniejszych gospodarstw domowych. Wszytko to powinno pomóc utrzymać w społeczeństwach długoterminową wizję powstrzymania zmian klimatycznych, zanim będzie za późno.
Po drugie, musimy zdać sobie sprawę z kluczowej roli rządów w rozwiązywaniu wielkich, systemowych kryzysów. Na przykład, rządy wspierały funkcjonowanie rynków finansowych w czasie globalnego kryzysu finansowego, a w ostatnim czasie wyłożyły kapitał na potrzeby opracowania szczepionek COVID-19. Również w zakresie rozwoju i wdrażania rozwiązań ekologicznych niezbędne przełomy technologiczne będą możliwe tylko pod warunkiem rządowego wsparcia dla podstawowych badań i infrastruktury.
Na koniec, wielką rolę odgrywać będzie współpraca między państwami. Paryskie porozumienie klimatyczne zachęciło część państw do przyjęcia bardziej ambitnych celów. Jednak wiele z nich nadal nie wypełnia dobrowolnych zobowiązań w zakresie redukcji emisji, które zresztą, łącznie biorąc, nadal nie są dość ambitne, aby zredukować tempo wzrostu średniej temperatury globalnej do poniżej 2°C. W koordynacji działań poszczególnych krajów mogłoby pomóc dodatkowe porozumienie między największymi emitentami, z przyjęciem zróżnicowanej minimalnej ceny za emisję dwutlenku węgla, co ułatwiłoby monitorowanie i ograniczenie obaw dotyczących konkurencyjności. Nie powinno się marnować obserwowanego dziś w wielu państwach-emitentach bezprecedensowego poparcia dla działań na rzecz łagodzenia zmian klimatycznych: należałoby je przełożyć na podpisanie układu zbiorowego, do którego z czasem mogłaby dołączyć większa liczba uczestników. Kolejnym kluczowym priorytetem jest zapewnienie przez społeczność globalną finansowania walki ze zmianami klimatu i transferu technologii do gospodarek rozwijających się, tak by mogły one intensywniej działać na rzecz ograniczania zmian klimatycznych i przystosowania się do nich. Czy można sobie wyobrazić lepszy moment na podjęcie tych wyzwań niż obecna chwila, kiedy to mamy za sobą największą od stulecia mobilizację związaną z ochroną zdrowia publicznego?
Tekst ukazał się w wersji oryginalnej na platformie IMFBlog