(©Envato)
Jak wynika z danych Programu Środowiskowego ONZ (UNEP), w ciągu ostatnich 70 lat wyprodukowano na świecie ponad 8,3 mld ton plastiku. Tylko 9 proc. odpadów plastikowych podlegało dotychczas recyklingowi, 12 proc. było spalane, a reszta trafiała na wysypiska śmieci, do rzek, lasów i mórz. Najbardziej powszechne odpady plastikowe to niedopałki papierosów, których filtry zawierają plastikowe włókna, w dalszej kolejności są butelki, ich zakrętki, opakowania, torby, kubki plastikowe i słomki.
Niezwykle groźne dla organizmów żywych, w tym ludzi, są drobiny plastiku uwalniane z odpadów pod wpływem działania czynników środowiskowych, jak woda czy słońce. Nanoplastik, a więc elementy o wielkości mikrometra przemieszczające się wraz z prądami morskimi i powietrznymi, znajdowane są praktycznie wszędzie, włączając w to dwa bieguny Ziemi i grenlandzki lądolód. Polietylen (PET) to najpowszechniejszy typ plastiku, stosowany do pakowania i przechowywania wielu rodzajów żywności i płynów. Istotnym źródłem plastikowego pyłu, szczególnie w miastach, są opony samochodowe. Dostaje on się do ludzkiego organizmu wraz z wdychanym powietrzem, jedzeniem i piciem. Z tego powodu występuje nawet w łożyskach nienarodzonych dzieci – wskazuje analiza Światowego Forum Ekonomicznego.
Plastik jest wszędzie
Plastik staje się coraz groźniejszym globalnym wyzwaniem, bo w ostatnich latach jego ilość wzrasta o ponad 350 mln ton rocznie. Gdyby plastik był państwem, stałby się piątym na świecie największym emitentem gazów cieplarnianych – po Chinach, USA, Indiach i Rosji. W czasie pandemii nowym źródłem odpadów plastikowych okazały się maseczki higieniczne oraz plastikowe rękawiczki, które za sprawą oddziaływania wody i słońca uwalniają szkodliwe drobiny mikroplastiku – twierdzi kanadyjska profesor Nathalie Tufenkji z McGill University. Co miesiąc na świecie utylizowanych jest średnio 129 mld masek i 65 mld rękawiczek. To dodatkowo około 8 mln ton odpadów plastikowych.
Gdyby plastik był państwem, stałby się piątym na świecie największym emitentem gazów cieplarnianych – po Chinach, USA, Indiach i Rosji.
Wyroby z plastiku są istotnym towarem w handlu międzynarodowym. Według danych Urzędu Statystycznego USA kraj ten w 2020 r. wyeksportował 2,3 mln różnego rodzaju wyrobów plastikowych o wartości ponad 60 mld dolarów. Jednocześnie 5,7 mln produktów wartych 57 mld dolarów było przedmiotem importu. Co więcej, USA są jednym z największych na świecie, obok Japonii i Niemiec, eksporterów odpadów plastikowych (0,63 mln ton rocznie).
Jak wynika z raportu Beyond Plastics, aż 130 zakładów w USA bierze udział w produkcji plastiku, co wiąże się z emisją 114 mln ton CO2 rocznie. Odpowiada to emisji 57 elektrowni o mocy 500 MW każda. Dodatkowo spalaniu podlegają odpady plastikowe, które generują 15 mln ton gazów cieplarnianych. Emitują je też budynki, nawet przez 50 lat od powstania. Dzieje się to głównie za sprawą izolacji wytworzonych z mas plastycznych i zawierających gazy cieplarniane. W USA tylko z tego powodu co roku uwalnia się do atmosfery 27 mln ton CO2. Łącznie cały związany z plastikiem sektor przemysłowy w USA odpowiada więc za 232 mln ton emisji rocznie. To odpowiednik działalności 116 elektrowni węglowych. Ponieważ te ostatnie mają być powoli wyłączane z eksploatacji do 2030 r., producenci plastiku będą odpowiadać za większą część emisji niż dostawcy energii elektrycznej.
Centrum Międzynarodowego Prawa Ochrony Środowiska wskazuje na rosnące znaczenie produkcji plastiku w sektorze petrochemicznym, bowiem wytwarza się go z ropy naftowej i gazu. W dobie odchodzenia od energii opartej na paliwach kopalnych jego produkcja stanie się istotnym segmentem działalności przemysłu petrochemicznego i będzie przyczyną ponad 30-procentowego wzrostu popytu na ropę naftową do 2030 r. Znaczenie ma szczególnie technologia szczelinowania, która umożliwia tanie pozyskiwanie zarówno ropy, jak i niebieskiego paliwa, a jednocześnie zwiększa podaż plastiku. Firmy gazowe i naftowe do 2020 r. zainwestowały w technologie jego produkcji ponad 200 mld dolarów i planowały wydać dalsze 400 mld w ciągu kolejnych pięciu lat. To zła informacja także dlatego, że podczas produkcji plastiku uwalnia się metan, gaz znacznie bardziej szkodliwy dla zdrowia niż dwutlenek węgla. W USA jest to szczególnie dolegliwe w pasie od Teksasu po Luizjanę, gdzie emisje gazów są największe.
Plastik stanowi olbrzymie zagrożenie dla środowiska naturalnego. Według danych Programu Środowiskowego ONZ (UNEP) każdego roku do oceanów trafia 8 mln ton plastikowych odpadów, a bez radykalnego przeciwdziałania ta ilość podwoi się do 2025 r. Co więcej, jeśli utrzyma się obecna tendencja, to w połowie stulecia w oceanach będzie więcej plastiku niż ryb! Gros zanieczyszczeń pochodzi z 10 największych rzek i ich dopływów. Należą do nich przede wszystkim: Jangcy (1,47 mln ton), Indus (164 tys. ton), Rzeka Żółta (124 tys. ton), Hai He (91 tys. ton), Nil (85 tys. ton), a także Brahmaputra, Ganges i Meghna. Wyzwaniem pozostaje więc oczyszczanie rzek, zanim plastik spłynie do oceanu.
Można wskazać kilka inicjatyw w tym zakresie, choć potrzebna jest zacznie większa skala działań. Działająca w Azji niemiecka firma Plastic Fischer produkuje umieszczane w poprzek rzek pływające zapory zwane trashboom, które wychwytują zanieczyszczenia płynące także pod powierzchnią wody. To niskobudżetowe rozwiązanie, a jego głównym elementem jest specjalna siatka, której metr kwadratowy kosztuje zaledwie kilkanaście dolarów. Firma oferuje swoje rozwiązanie w Indiach, Indonezji i Wietnamie. Inną technologię rozwinął fiński RiverRecycle. Instalacje umieszczone na brzegach rzek wychwytują i poddają wstępnej obróbce wyłowiony plastik. Celem firmy jest umieszczenie 500 takich systemów na najbardziej zanieczyszczonych rzekach świata w ciągu pięciu lat. Ma to umożliwić zbieranie 3 mln ton odpadów rocznie, co może się przełożyć na uzyskanie przychodów w wysokości 300 mln dolarów i utworzenie 400 tys. miejsc pracy w lokalnych społecznościach.
Prawo i praktyka biznesu
Na całym świecie wprowadzane jest prawo mające na celu ograniczenie produkcji plastiku i jego recykling. W zeszłym roku weszła w życie dyrektywa UE ograniczająca stosowanie jednorazowych produktów plastikowych (Single-Use Plastic Directive), takich jak kubki, słomki, sztućce czy pojemniki na żywność, stanowiących na terenie Wspólnoty 70 proc. śmieci morskich. Zgodnie z dyrektywą – wprowadzaniu jednorazowych butelek na rynek musi towarzyszyć wycofywanie odpowiedniej ich ilości w ramach selektywnej zbiórki odpadów. Do 2025 r. ma to być 77 proc. butelek, a do 2029 r. 90 proc.
Dodatkowo co najmniej 25 proc. surowca do produkcji butelek PET musi pochodzić z recyklingu. Ograniczenia i zakazy eksportu plastiku, szczególnie niepoddającego się recyklingowi, wprowadziła z kolei nowelizacja konwencji bazylejskiej dotyczącej odpadów niebezpiecznych, przyjęta przez 187 państw. W UE nawet eksport plastiku powstającego w wyniku recyklingu wymaga spełnienia określonych warunków i uzyskania zezwoleń. Również w USA Agencja Ochrony Środowiska w listopadzie zeszłego roku przedstawiła narodową strategię recyklingu, w której plastik zajmuje ważną pozycję.
Zawiera ona pięć celów strategicznych: tworzenie rynku produktów ponownie używanych (reuse) i budowę gospodarki o obiegu zamkniętym, zwiększenie poziomu zbiórki odpadów, zmniejszenie zatrucia środowiska, budowę odpowiedniej infrastruktury wsparcia oraz wdrożenie standardów miar i zbierania danych. Jednocześnie w 2020 r. przy udziale WWF i Ellen MacArthur Foundation część amerykańskich firm i marek powołała do życia U.S. Plastics Pact, którego celem jest osiągnięcie poziomu 50 proc. recyklingu lub bezpiecznego kompostowania opakowań plastikowych. Ellen MacArthur Foundation wraz z UNEP zrzesza ponad 500 podmiotów generujących ponad 20 proc. plastikowych opakowań w skali globu. Stawiają sobie określone cele w zakresie redukcji ich ilości i na bieżąco raportują osiągane postępy. Należą do nich m.in. Nestle, CocaCola czy L’Oréal.
Na razie najbardziej zaawansowane we wdrażaniu zamkniętego obiegu plastikowych opakowań są Austria i Chile. Producenci i sprzedawcy w Austrii muszą być gotowi oferować wyznaczone ilości butelek zwrotnych w odniesieniu do zdefiniowanych rodzajów napojów alkoholowych i bezalkoholowych (napoje, mleko). Paradoks polega jednak na tym, że 25 lat temu udział butelek zwrotnych w austriackim rynku był bliski 80 proc., podczas gdy teraz – w kulminacyjnym momencie ery plastiku – wynosi tylko 19 proc.
25 lat temu udział butelek zwrotnych w austriackim rynku był bliski 80 proc., podczas gdy teraz – w kulminacyjnym momencie ery plastiku – wynosi tylko 19 proc.
Chile w sierpniu 2021 r. uchwaliło ustawę dotyczącą opakowań zwrotnych. Prawo przewiduje trzyletni okres przejściowy, po którym przynajmniej 30 proc. butelek w handlu, również plastikowych, będzie miało charakter zwrotny. Właśnie w Chile zainicjowano w 2013 r. pierwszy na świecie projekt wdrażający zamknięty obieg w zakresie opakowań plastikowych pod nazwą Algramo. Umożliwia on konsumentom wielokrotne napełnianie opakowań detergentami, kosmetykami czy produktami spożywczymi. Mogą to robić w sklepach albo w mobilnych stacjach napełniania. Pomysł przyjął się na świecie i wykorzystują go także niektóre firmy działające w Polsce, np. Rossmann.
Zdaniem Greenpeace gdyby w sektorze spożywczym na świecie wprowadzono wymóg, że połowa plastikowych butelek podlega zwrotowi, to do 2030 r. można by zmniejszyć zużycie globalnych zasobów węglowodorów (m.in. ropy, z której produkuje się plastik) o ponad 27 mln ton, nie mówiąc już o redukcji emisji gazów cieplarnianych. Teraz jednak zaledwie 14 proc. plastikowych odpadów podlega zbiórce w celu recyklingu.
Obecnie możemy mówić o trzech sposobach przetwarzania i recyklingu plastiku. Najpowszechniejsza jest jego obróbka mechaniczna, polegająca na kruszeniu i mieszaniu uzyskanego surowca, aby ponownie wytworzyć z niego podobne wyroby. Używa się go także do uzyskania energii i ciepła, wymaga to jednak spalania, podczas którego uwalniają się toksyczne gazy oraz pyły zwierające metale ciężkie. Nie pozostaje to bez konsekwencji zdrowotnych. Ostatnią stosowaną opcją jest przetwarzanie chemiczne, które umożliwia przekształcenie plastiku w paliwo. Wprawdzie proces ten nie jest tak toksyczny jak spalanie, jednak wymaga zastosowania temperatury powyżej 300°C, co czyni go nieefektywnym i drogim.
Wydajniejszą metodę wynaleźli kilka miesięcy temu badacze z Washington State University, stosując związki rutenu i węgla jako katalizatory reakcji chemicznej. Wymaga ona temperatury 220°C i prowadzi do przekształcenia 90 proc. masy plastiku w paliwo lotnicze, a cały proces trwa zaledwie godzinę. Wynalazek czeka na zastosowanie w produkcji. Świat powoli dojrzewa do odejścia od plastiku, a więc podobnych wynalazków będzie znacznie więcej.