Podcast Podcast: Media tak stronnicze, że ludzie w końcu uciekną
Media nie są tylko przezroczystym bytem, który nie powinien podlegać analizie. Szczególnie ważną, a rzadko podnoszoną kwestią jest wątek narodowości kapitału, do którego należą media. Zwłaszcza że, jak podkreślają rozmówcy, to potrafi zmieniać zasadniczo optykę przekazu.
„Wydaje mi się, że już poza nami jest wiek niewinności, wiek naiwności i wyraźnie widać, że kapitał ma swoją narodowość oraz państwowość, nawet swój dokładny adres z kodem pocztowym i wiadomo do kogo należy” – ocenia Tomasz Wypych. I jak zauważa, ten zasięg zależności jest międzynarodowy. „Ktoś np. z funduszu inwestycyjnego w Bangkoku wciska guzik, czym zamyka daną gazetę w Warszawie i to jest oczywiste, bo tak to wygląda. Bardzo trudno zachować obiektywizm mediów, jeśli jest taki styk ich własności. Przekonaliśmy się już o tym niejednokrotnie i wielokrotnie jeszcze będziemy się przekonywać” – dodaje.
Rafał Woś stwierdził z kolei, że bardzo trudno jest w Polsce nawet powiedzieć głośno, że struktura rynku medialnego w Polsce jest taka, że bardzo wiele z nich należy do zagranicznego kapitału.
„Mówiąc takie zdanie, od razu stawiam siebie na pozycjach trochę takich „oszołomskich”, że niedobrze jest o tym mówić” – ocenia publicysta.
Jak zaznaczyli obaj dziennikarze, zarówno niedobrze jest, że o tym się nie mówi jak i to, że Polacy z tego sobie raczej nie zdają sprawy.
„My ludzie mediów wiemy, że telewizja TVN nie należy do telewizji TVN, tylko ma pewnego bardzo konkretnego właściciela, w tym przypadku amerykańskiego. Wiemy też o tym, że największy portal internetowy w Polsce należy do koncernu Ringier Axel Springer, który jest koncernem niemiecko-szwajcarskim z pewną dozą kapitału amerykańskiego. Ale ludzie o tym nie wiedzą, bo to nigdzie nie jest napisane – zaznacza Rafał Woś.
Jak stwierdzają dziennikarze, być może ludzie nawet nie chcą wiedzieć, ponieważ musieliby ustawić się w roli recenzenta treści, co jest dość trudne dla osób tylko konsumujących media. Jak zaznaczają, by było uczciwie, potrzebne są na rynku media o różnym profilu, lecz jednocześnie to rolą państwa powinno być również stworzenie jakiegoś obiektywnego medium, aby każda strona politycznego sporu mogła mieć swój głos.
Wspominają również o pomyśle redaktora Jacka Żakowskiego, by nowa władza w Polsce „podzieliła się mediami” ze swoimi politycznymi oponentami oraz o tym, jak za ten pomysł jego własne środowisko niemal nie zjadło go żywcem. Przypominają też o rodzącym się „dziennikarstwie społecznym” oraz o tym, że od przeładowanych stronniczością mediów tam właśnie uciekną ludzie, co może oznaczać koniec dużych mediów, a początek zupełnie nowych kłopotów, wynikających choćby z braku dostatecznej weryfikacji informacji.
„Charakterystyczny zawsze jest brak gotowości po stronie zwycięzców do posunięcia się trochę na tej medialnej „ławeczce” i to po jednej i drugiej stronie, niezależnie kto wygrywa. To skłania jednak do dużej powściągliwości wobec scenariusza „okrągłego stołu” w mediach – zauważa Woś. „Rozsądne głosy z obu stron nie są słuchane przez nikogo” – podkreśla natomiast Wypych. Wskazuje także na wynikający z tego przyszły problem, że „przecież życie nie znosi próżni. Wejdzie to dziennikarstwo społeczne i z tego zrobi się mnóstwo fake newsów”. Tomasz Wypych stwierdza też dobitnie, że „na pewno ważne jest też to do kogo należą media. Na pewno zabrnęliśmy w taką ślepą uliczkę. Na pewno praca jest do wykonania po naszej stronie. A jak nie, jeśli tego nie zmienimy, to przyjdzie „gajowy” i nam te media zabierze.
Całość do odsłuchania na Spotify.