Chyba nie trzeba przypominać, że Thomas Sowell jest – nie bójmy się tego słowa – ikoną amerykańskiej myśli ekonomicznej. Ten profesor w Instytucie Hoovera na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii napisał 43 książki. W Polsce jest znany z publikacji Ekonomia dla każdego oraz Ekonomia stosowana. W końcu doczekał się (wciąż żyje i pracuje, ma 91 lat) porządnej książki o sobie. Chodzi o publikację Maverick: A Biography of Thomas Sowell (Basic Books, 2021). Jej autorem jest Jason L. Riley – członek Manhattan Institute oraz publicysta „The Wall Street Journal”, który ma już na swoim koncie kilka książek, m.in. Please Stop Helping Us: How Liberals Make It Harder for Blacks to Succeed.
Dorastanie poza elitą społeczną pozwoliło Sowellowi stać się innowacyjnym myślicielem, a w dorosłym życiu pozostać niezależnym głosem.
Riley w swoim dziele podsumowuje większość kluczowych wątków myśli Sowella, w tym także te wykraczające poza ekonomię, a dotyczące np. rasizmu. Wskazuje, że dorastanie poza elitą społeczną pozwoliło Sowellowi stać się innowacyjnym myślicielem, a w dorosłym życiu pozostać niezależnym głosem, popierającym delikatnie libertarian czy Partię Republikańską, ale z drugiej strony punktującym wszystkie słabości ultra-liberalnej doktryny czy kwestionującym wybory personalne poszczególnych partii (Sowell „nienawidził” intelektualnie Donalda Trumpa tak samo, jak Baracka Obamy). Słowo „maverick” użyte w tytule oznacza indywidualistę, osobę całkowicie niezależną.
Ufaj bardziej zdrowemu rozsądkowi, niż ekspertom
Być może najbardziej znanym pomysłem Sowella, mającym ogromny wpływ na innych ekonomistów i publicystów, była idea „konfliktu wizji”. Jedną z cech charakterystycznych życia wyższej klasy średniej w epoce nowożytnej jest przekonanie, że wykształcona elita – często szkolona za grube pieniądze w tak nowatorskich dziedzinach, jak studia postkolonialne czy psychologia feministyczna – ma moralny obowiązek poprowadzić społeczeństwo „do przodu”, ku bliżej nieokreślonej, ale na pewno generalnie lewicowo-liberalnej przyszłości. Dziś przejawia się to np. w konieczności noszenia maseczek przeciw COVID-19. To jest postawa „zaufaj ekspertom, oni zawsze wiedzą lepiej”.
Jednak Sowellowi takie podejście się nie podoba. Zaproponował alternatywną postawę: zaufania do zdrowego rozsądku lub wspólnej mądrości inteligentnego tłumu. Oczywiście, twierdzi Sowell, że błyskotliwy geniusz może rzeczywiście wiedzieć więcej czy zauważyć więcej, niż inni, a nawet przewidzieć pewne trendy czy zdarzenia. Jednak nawet taki geniusz nie ma nigdy dostępu do wiedzy, którą posiadają w swoim „zbiorowym mózgu” czy „zbiorowym doświadczeniu” farmerzy, inżynierowie czy lekarze medycyny, a nawet aptekarze z jednego miasta. Sowell przypomina także, że nie każdy człowiek z doktoratem jest błyskotliwym geniuszem czy nawet ekspertem godnym zaufania. Tymczasem zbiorowa mądrość płacących podatki obywateli, dysponujących poczuciem dobra wspólnego, jest bardzo często poprawna.
Zbiorowa mądrość płacących podatki obywateli, dysponujących poczuciem dobra wspólnego, jest bardzo często poprawna.
Sowell potrafił swojej koncepcji bronić nie tylko teoretycznie, ale też empirycznie, posługując się studiami przypadków: edukacji seksualnej, polityki wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych i polityki socjalnej podczas amerykańskiej rewolucji kulturalnej w latach 1960-1980. Potrafił podać zdroworozsądkowe, tradycjonalistyczne argumenty na temat tego, dlaczego liberalna polityka może zawieść niemal natychmiast. Liberalne lewicowe elity amerykańskie próbowały dyskredytować te argumenty, ale one okazały się koniec końców słuszne – wskazuje Riley.
Przykład? Sowell stawiał tezę: „gdzie jest mniej gliniarzy, będzie więcej przestępczości”. Liberalne elity obśmiewały tę tezę. Ale przestały, gdy burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani wprowadził politykę „zero tolerancji” dla nawet najdrobniejszych przestępstw, postawił na twarde działania policyjne i dzięki temu znacznie zmniejszył przestępczość w Wielkim Jabłku.
Precz z determinizmem rasowym
Prof. Sowell podkreślał więc zawsze znaczenie zdrowego rozsądku i rzetelnej analizy danych, jednak z drugiej strony potrafił zająć pozycję podważającego – wydawałoby się, że oczywiste i niepodważalne – dane czy związki przyczynowo-skutkowe. Było tak, gdy chodziło o kwestię rasy. Wedle Sowella, rasa nie wyjaśniała różnic w np. wynikach w szkole czy w ścieżkach kariery między przedstawicielami poszczególnych ras zamieszkujących USA. Sowell ze smutkiem podkreślał także, że w USA na rynku pracy istnieją rasowe uprzedzenia. Maverick zawiera solidne podsumowanie debaty Sowella z ekonomistą Georgia Tech Thomasem Bostonem na ten temat – jest to zapewne jedna z najciekawszych i najbardziej merytorycznych debat na ten temat, jakie kiedykolwiek się odbyły.
Amerykanie pochodzenia żydowskiego i wschodnioazjatyckiego są – średnio rzecz biorąc – najbogatszymi ludźmi w Stanach Zjednoczonych, a nie wbrew pozorom WASP (biali anglosascy protestanci). Riley zauważa, że sukces tych mniejszości nie jest niczym niezwykłym, jeśli wgłębić się w badania i analizy przeprowadzone przez Sowella. Jeden z kluczowych wniosków z nich płynący brzmi: w wielu krajach na świecie to właśnie tzw. mniejszości etniczne są grupami odnoszącymi największe sukcesy. W związku z tym Sowell uwielbiał napominać zarówno krytyków, jak i zwolenników jednowymiarowych wyjaśnień rozbieżności w wynikach grupowych, bazujących na przesłankach rasowych. Według niego, jednym z czynników decydujących o wynikach np. w testach na inteligencję, jest szeroko rozumiany ucisk społeczny. Wedle jego badań, średnie IQ niegdyś uciskanych amerykańskich białych grup etnicznych, takich jak Irlandczycy i Włosi, wzrosło o ponad 15 punktów od I wojny światowej, a wyniki Afroamerykanów wydają się być nawet o 7 punktów wyżej, niż we wczesnych latach 70. Riley przywołuje słynny cytat z Sowella: „Jeśli rasa A różni się od rasy B pod względem IQ, a dwie generacje rasy A różnią się od siebie w tym samym stopniu, to gdzie jest logika w tezie, że różnice w IQ mają podglebie rasowe, nawet częściowo?”.
Tak więc, wedle Sowella, ludy pochodzące z różnych kontynentów, o różnych historiach i religiach, które doświadczyły różnych poziomów ucisku i ciemiężenia w przeszłości i osiadły w różnych regionach świata, prawdopodobnie będą się różnić pod względem cech takich jak inteligencja czy skłonność do pracy w wybranych zawodach, a nawet stosunek wobec edukacji, alkoholu czy sztuki wysokiej. Riley wskazuje, że na poglądy Sowella w tej kwestii z pewnością pewien wpływ miało jego doświadczenie życiowe – w pewnym momencie swojej młodości Sowell był bezdomny, mieszkał w przytułku dla chłopców na nowojorskim Bronxie.
Dziecko Harlemu
Książka Rileya nie tylko podsumowuje poglądy Sowella, ale też kreśli portret samego człowieka. Autor „Mavericka” podkreśla, że jednym z najważniejszych faktów z biografii słynnego ekonomisty jest to, iż dorastał on w Nowym Jorku (choć urodził się w Karolinie Północnej), bez charakterystycznej dla Afroamerykanów z południa nienawiści do Białych. Sowell jest „dzieckiem” cieszącego się nienajlepszą sławą Harlemu. Został wychowany przez swoją ciocię. Na początku swojego życia zawodowego był robotnikiem oraz posłańcem (biegał z depeszami telegraficznymi). Kształcił się głównie w bibliotekach publicznych, bo ciotki nie było stać na książki. Służył w Marynarce Wojennej USA, gdzie stwardniał mu charakter i mięśnie.
Następnie Sowellowi – mimo że nie ukończył szkoły średniej – udało się rozpocząć wieczorowe studia na Uniwersytecie Howarda. Dzięki doskonałym wynikom egzaminów oraz rekomendacji od dwóch profesorów, trafił do grona studentów Uniwersytetu Harvarda, który w 1958 ukończył z wyróżnieniem magna cum laude, uzyskując tytuł magistra ekonomii. Jego kariera naukowa oczywiście się na tym nie skończyła i w 1968 roku obronił doktorat z ekonomii na Uniwersytecie w Chicago.
Riley omawia w „Mavericku” także kwestię niezależności i oryginalności Sowella. W USA każdy Czarny, który ma poglądy prawicowe (republikańskie lub libertariańskie) jest wyszydzany jako „czarno-biały ultranacjonalista, sługus Białego”. To jest generalnie bardzo obraźliwa łatka i w żaden sposób nie przystająca do osoby Sowella – tłumaczy Riley. Publicysta przypomina, że Sowell do 1972 roku był członkiem Partii Demokratycznej, a nigdy nie został członkiem Partii Republikańskiej. Profesor konsekwentnie odmawiał obejmowania jakichkolwiek stanowisk w świecie polityki, aż do czasu prezydentury Ronalda Reagana. Wtedy zasiadł w Komitecie Doradczym ds. Polityki Gospodarczej i… zrezygnował po jednym posiedzeniu. „Pomimo prób uczynienia mnie częścią administracji Reagana, byłem od niej niezależny przez 8 lat sprawowania urzędu przez tegoż Republikanina i ostro krytykowałem tamtą administrację i tamtego prezydenta piórem, ilekroć się nie zgadzałem” – twierdził Sowell.
Riley zwraca uwagę na to, kto zainspirował Sowella. Na liście tej znajduje się sporo Czarnych intelektualistów: E. Franklin Frazier, St. Clair Drake, John Hope Franklin, Kenneth Clark czy Sterling Brown. „To od tych postaci Sowell przejął idee samodzielności i ciężkiej pracy jako panaceum na problemy czarnej społeczności USA.
„Maverick” jest świetnie napisany. Nic dziwnego, skoro po pióro sięgnął publicysta „The Wall Street Journal”. Może denerwować nieco maniera przedstawiania Sowella jako „uciśnionego” niemal przez wszystkich, choć z drugiej strony wiele w tym prawdy, bo jako niezależny Czarny naukowiec nie mógł mieć łatwo. Jest to lektura obowiązkowa dla każdego, kogo interesuje postać prof. Thomasa Sowella oraz historia amerykańskiej myśli ekonomicznej. „Będziemy analizować myśl profesora Sowella jeszcze długo po tym, jak już go nie będzie” – stwierdza pod koniec omawianej książki Riley. I ma rację.