Autor: Marcin Jendrzejczak

Dr nauk ekonomicznych w zakresie ekonomii i finansów; dziennikarz i publicysta.

Roboty nie zabiorą nam pracy

Rozwój sztucznej inteligencji to jedno z najbardziej przełomowych wydarzeń ostatnich lat. Fascynacja AI (artificial intelligence) wiąże się z wieloma obawami. Wśród najpoważniejszych z nich jest ta dotycząca odebrania ludziom miejsc pracy przez automaty. Na ile jednak te lęki znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Roboty nie zabiorą nam pracy

(©Envato)

Opanowywanie rynku pracy przez sztuczną inteligencję nie jest już wyłącznie kwestią fantastyki, choćby i naukowej. Przeciwnie – AI szturmem zdobywa kolejne przyczółki. Nie dziwią więc obawy na temat przyszłej sytuacji na rynku pracy, podzielane także przez twórców poważnych opracowań. Według autorów raportu „The Impact of Artificial Intelligence on the Future of Workforces in the European Union and the United States of America” nieskrępowana sztuczna inteligencja może skutkować „ograniczeniem demokratyzmu rynków pracy, gorszymi warunkami zatrudnienia oraz erozją instytucji sprzyjających pracownikom”.

W opracowaniu zwracają szczególną uwagę na możliwość pogłębienia nierówności wskutek przełomu technologicznego. Przekonują, że powiększenie dysproporcji społecznych może wynikać z przejęcia korzyści z działania sztucznej inteligencji przez zamożnych i przerzucenia kosztów na ubogich.

Co jednak ciekawe, w krótszej perspektywie automatyzacja niekoniecznie zagraża najbardziej pracownikom niskiego szczebla. Wkracza ona bowiem głównie na obszary zajmowane przez osoby wykonujące zajęcia rutynowe, a więc pracowników znajdujących się pośrodku hierarchii dochodowej (pracownicy administracyjni, operatorzy maszyn). Tymczasem wiele zawodów uznawanych za proste i niskopłatnych może jeszcze długo wymagać udziału człowieka. Roboty nieprędko zastąpią w pełni pracowników sprzątających czy kelnerów. Ich praca wymaga bowiem dostosowywania się do zmiennych warunków. To zaś zdolność typowo ludzka.

Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/uspolecznic-roboty-zanim-one-zahamuja-postep/

Programowanie maszyn do wykonywania zadań nierutynowych jest znacznie trudniejsze. Nie da się ich bowiem ująć w formalnym języku informatyki. AI może jednak za pewien czas pokonać tę barierę. Wówczas, według wspomnianego raportu, zagrożenie wypadnięciem z rynku pracy obejmie również „nierutynowych” pracowników zarówno o wysokich, jak i o niskich dochodach.

Zgodnie z tą wizją wszystkie miejsca pracy mogą być zagrożone. Po księgowych i administratorach przyjdzie czas na menadżerów, kelnerów i osoby sprzątające. Czy jednak tak się musi stać?

Uprzemysłowienie a bezrobocie

Wspomniana wizja nie napawa optymizmem, lecz warto spojrzeć na to z odpowiedniej perspektywy. Lęk przed odebraniem pracy przez maszyny towarzyszy nam od dawna. Wystarczy wspomnieć wysiłki luddystów, dążących do niszczenia złowrogich maszyn u zarania ery przemysłowej. Tymczasem uprzemysłowienie nie zabrało ludziom pracy. Zmieniło jednak jej charakter. Towarzyszący mu postęp technologiczny doprowadził do zmniejszenia konieczności znaczącego zaangażowania siły roboczej w rolnictwie. W zamian wzrosło zatrudnienie w przemyśle i usługach.

Uprzemysłowienie nie zabrało ludziom pracy. Zmieniło jednak jej charakter

Według statystyk Our World in Data w 1800 r. 56,20 proc. siły roboczej na ziemiach polskich pracowało w rolnictwie. Obecnie (dane z 2019 r.) jest to jedynie 9,15 proc. Nie oznacza to oczywiście wzrostu bezrobocia do poziomu blisko 50 proc. W Polsce, według danych GUS za kwiecień 2023 r., znajduje się ono na poziomie 5,2 proc.

Historia gospodarcza innych krajów rozwiniętych kształtuje się podobnie. Dziś w bogatych państwach średnio jedynie 5 proc. pracujących zajmuje się rolnictwem. Tymczasem jeszcze w 1800 r. ten odsetek wynosił od 31 proc. (Zjednoczone Królestwo) do 59 proc. (Francja). Bezrobocie pozostaje jednak stosunkowo niewielkie. Według danych Eurostatu w marcu 2023 r. stopa bezrobocia w UE wyniosła 6 proc.

Mechanizacja i industrializacja doprowadziły także do skrócenia wymiaru czasu pracy. Dość powiedzieć, że w 1870 r. w krajach, które jako pierwsze weszły na drogę uprzemysłowienia, ludność pracowała 60–70 godzin w tygodniu przez 50 tygodni w roku. Niemcy w 1870 r. pracowali średnio 3284 godziny rocznie, a w 2017 r. – tylko 1354 godzin. To aż 60-procentowy spadek.

W Wielkiej Brytanii spadek był niższy, choć i tak imponujący – wyniósł 40 proc. Uprzemysłowienie, mechanizacja, postęp technologiczny nie sprawiły więc, że pracy zabrakło. Doprowadziły jednak do tego, że stała się ona krótsza, wydajniejsza i bardziej dochodowa (dane Our World in Data).

Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/adrian-horzyk-bedziemy-mieli-kontrole-nad-sztuczna-inteligencja/

Ten wzrost wydajności dokonuje się szczególnie szybko w ostatnich dziesięcioleciach. Jak bowiem zauważają Gale Pooley i Marian L. Tupy w książce „Superabundance”, w latach 1980–2018 czas pracy niezbędny do zarobku pozwalającego na zakup 50 rodzajów badanych dóbr (m.in. energii, jedzenia, paliwa) spadł o 71,6 proc. Średnia roboczogodzina na świecie pozwala więc na nabycie 3,5 razy więcej dóbr niż w 1980 r. Gdy zatem patrzymy na ceny nominalne, dostrzegamy spadek dobrobytu (wskutek inflacji). Przy czym, gdy koszt zakupu analizowanych towarów zaczniemy mierzyć w roboczogodzinach okazuje się, że ten koszt spadł. A co za tym idzie – wzrósł poziom życia. I to pomimo wzrostu populacji (a raczej dzięki niemu).

Czy roboty zabiorą nam pracę?

Dawni luddyści zajmujący się niszczeniem maszyn w obronie miejsc pracy ponieśli klęskę. Ich działania okazały się niepotrzebne. Ich współcześni następcy twierdzą jednak, że teraz jest inaczej, a automatyzacja i sztuczna inteligencja wyprą ludzi z dotychczasowych miejsc zatrudnienia. Tymczasem wnioski płynące z badań niekoniecznie potwierdzają ten pesymizm. Zgodnie z raportem Światowego Forum Ekonomicznego „Future of Jobs 2023”, w ciągu najbliższych pięciu lat aż 75 proc. firm zaadaptuje AI oraz inne nowatorskie technologie (jak big data czy cloud computing). W efekcie dojdzie do przemian na rynku pracy, a część osób utraci dotychczasowe zatrudnienie. Ma to jednak być wyrównane z nawiązką przez powstanie nowych miejsc pracy.

W ciągu najbliższych pięciu lat według Światowego Forum Ekonomicznego („The Future of Jobs Report 2023”) przybędzie wakatów głównie w edukacji, w tym edukacji zawodowej i rolnictwie (zwłaszcza wśród operatorów sprzętu rolniczego), a zwiększy się zapotrzebowanie na specjalistów e-handlu, transformacji cyfrowej oraz marketingu cyfrowego. Największe spadki do 2027 r. zanotujemy natomiast w zawodach administracyjnych i księgowych, a także wśród kasjerów i bileterów.

Całościowy wpływ technologii na rynek pracy w okresie najbliższych pięciu lat okaże się jednak pozytywny. Co ciekawe, do wzrostu zatrudnienia przyczyni się każda z analizowanych technologii z wyjątkiem dwóch: roboty humanoidalne i roboty niehumanoidalne rzeczywiście odbiorą ludziom pracę. Pamiętajmy jednak, że AI to znacznie więcej niż androidy.

Ile osób straci zatrudnienie?

Obawa przed utratą zatrudnienia wskutek działań AI stała się swego rodzaju modą. Powstają strony internetowe poświęcone właśnie oszacowaniu ryzyka utraty pracy w danym zawodzie. Jedną z nich jest witryna WillRobotsTakeMyJob.com. Można tam wpisać nazwę zawodu, by otrzymać podane w procentach ryzyko automatyzacji. Okazuje się, że np.  dla zawodu prawnika takie ryzyko wynosi 22 proc., dla profesji nauczyciela w szkołach podstawowych, średnich i specjalnych – 47 proc.; a dla fachu programisty komputerowego – 52 proc.

Temat automatyzacji zgłębili także Joseph Briggs i Devesh Kodnani. W opublikowanym w marcu 2023 r. raporcie Goldman Sachs Research („Generative AI could raise global GDP by 7 proc.”) badacze szacują, że w Stanach Zjednoczonych aż dwa na trzy zawody podlegają automatyzacji.

W grupie zagrożonych automatyzacją zawodów dojdzie do zwolnień obejmujących 25–50 proc. pracowników. Pozostali nauczą się koegzystować z AI. Ale nawet ci zwolnieni niekoniecznie pozostaną bezrobotni na dłuższą metę. Znaczna część z nich może bowiem znaleźć zatrudnienie w innych zawodach. Jakich? Tego na razie nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

Bo przecież również dzisiaj istnieją profesje, o których nie śniło się naszym przodkom. Czy np. mieszkańcom II Rzeczypospolitej przyszłoby na myśl, że ich wnuki zostaną programistami, specjalistami od marketingu cyfrowego czy serwisantami smartfonów? Aż 60 proc. dzisiejszych pracowników – jak ocenia ekonomista David Autor – pracuje w zawodach, które w 1940 r. nie istniały.

Zawody przyszłości

Gdybyśmy jednak mieli się pokusić o jakieś prognozy, to moglibyśmy stwierdzić z pewnością, że część nowych zawodów będzie się wiązać ze sztuczną inteligencją. Wiele osób przerażonych wpływem AI na rynek pracy jednocześnie obawia się niemoralnego postępowania robotów. Tymczasem właśnie tu istnieje przestrzeń do stworzenia nowego zawodu: specjalisty do spraw etyki AI. Pole do popisu znajdą tu nie tylko informatycy i programiści, lecz także filozofowie, zwłaszcza etycy. Sztuczna inteligencja powstaje na obraz i podobieństwo człowieka, a to, jaki ten obraz będzie, zależy w znacznym stopniu od nas.

Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/katarzyna-sanak-kosmowska-to-dopiero-poczatek-drogi-sztucznej-inteligencji/

AI, podobnie jak rozwój technologii informatycznych, doprowadzi również do zwielokrotnienia ilości tworzonych danych. W zawodach związanych z analizowaniem i przetwarzaniem informacji oraz wyciąganiem z nich wniosków wciąż pozostanie miejsce dla ludzi. Celem jest bowiem nie tylko sucha analiza danych, lecz także powiązanie jej z celami społecznymi.

Humaniści wrócą do łask?

Mimo potężnego wpływu sztucznej inteligencji nie wszystkie działania człowieka da się zautomatyzować. Kreatywność i innowacyjność to cechy specyficznie ludzkie. Wynikają nie tylko z logicznego myślenia, ale też z intuicji, doświadczenia, szczególnej perspektywy czy relacji interpersonalnych. Mówiąc o tych ostatnich, można się spodziewać wzrostu znaczenia takich zawodów, jak choćby opiekunowie, nauczyciele, ale również sprzedawcy czy doradcy. Ludzie pozostaną również niezastąpieni w takich kwestiach, jak moralność czy etyka.

Można się spodziewać wzrostu znaczenia takich zawodów, jak choćby opiekunowie, nauczyciele, ale również sprzedawcy czy doradcy. Ludzie pozostaną również niezastąpieni w takich kwestiach, jak moralność czy etyka

Ogromnie istotna pozostaje sprawa zaufania. Choć komputery mogą być bieglejsze w analizie wykresów giełdowych i napływających informacji ekonomicznych, to niekoniecznie ludzie będą skłonni zaufać technologiom, by powierzyć oszczędności życia. To samo dotyczy zawodu nauczyciela. Czy rodzice będą woleli oddać dzieci pod opiekę żywego człowieka, czy maszyny, nawet jeśli ją „wyuczono” empatii? Podobnie osiągnięcie wysokiego poziomu diagnozowania chorób przez roboty niekoniecznie doprowadzi do przejęcia przez nie procedur leczenia. Część pacjentów może zwyczajnie woleć jako lekarzy ludzi.

W niektórych przypadkach do czynnika zaufania dojdą zapewne regulacje prawne. Dopóki nie spełni się wizja słynnego „Terminatora”, dopóty prawników, a tym bardziej posłów, radnych czy decyzyjnych urzędników sztuczna inteligencja nie zastąpi.

Co więcej, kontrola nad systemami AI wymaga ludzkiej obecności. Maszyna będzie pracować, lecz człowiek musi ją nadzorować, koordynować jej działania i – co zapewne okaże się niezbędne – naprawiać usterki. Wprowadzenie maszyn podczas industrializacji zwiększyło zapotrzebowanie na prace związane z ich doglądaniem. Historia może się w tym przypadku powtórzyć.

Co na to ChatGPT?

Artykuł o wpływie sztucznej inteligencji na rynek pracy nie byłby pełny, gdyby o zdanie nie zapytać jednego z najbardziej prominentnych przedstawicieli AI: programu ChatGPT. On również deklaruje możliwość koegzystencji ludzi i maszyn na rynku pracy. W odpowiedzi na moje zapytanie stwierdził, że: „sztuczna inteligencja (SI) już teraz ma znaczący wpływ na rynek pracy i przyczynia się do transformacji wielu zawodów. Automatyzacja procesów i rozwój technologii mogą prowadzić do zastąpienia niektórych prac ludzkich przez maszyny i algorytmy”.

ChatGPT odpowiadając na pytania stwierdza, że w przyszłości praca ludzi będzie wciąż istotna, choć jej oblicze się zmieni:

„Po pierwsze, choć sztuczna inteligencja może wykonywać pewne rutynowe zadania skuteczniej i szybciej niż ludzie, to nadal istnieje wiele dziedzin, które wymagają umiejętności, takich jak kreatywność, empatia, zdolność do podejmowania decyzji opartych na moralności czy kontekście. Elastyczność myślenia, innowacyjność i zdolność do rozwiązywania problemów są bowiem trudne do zautomatyzowania. Po drugie, rozwój SI i technologii może również prowadzić do powstania nowych zawodów, których wcześniej nie było”.

Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/andrzej-zybertowicz-technoentuzjasci-sa-niebezpieczni/

„Na przykład, wraz z rozwojem SI i analizy danych, powstaje zapotrzebowanie na specjalistów od uczenia maszynowego, analityków danych i ekspertów od cyberbezpieczeństwa. Te zawody nie tylko wymagają wysokich umiejętności technicznych, ale również kreatywnego myślenia i zdolności do rozumienia kontekstu biznesowego”.

„Wreszcie, warto zauważyć, że praca ma dla ludzi nie tylko znaczenie ekonomiczne, ale również społeczne i psychologiczne. Daje bowiem poczucie celu, możliwość rozwoju osobistego i interakcji z innymi. Oczywiście, zmiany technologiczne mogą wpływać na to, jakie prace będą dostępne i jak będą wykonywane, ale wciąż istnieje potrzeba angażowania ludzi w różnorodne zadania”.

Według ChatGPT maszyny nie wyręczą nas we wszystkim. Trwające właśnie zmiany powinniśmy potraktować jako okazję do przekwalifikowania się i dostosowania do nowych możliwości technologicznych. A także do rozwinięcia w sobie umiejętności odróżniających nas od maszyn: kreatywności, empatii czy zdolności do rozwiązywania trudnych problemów. To właśnie te kwalifikacje są niezbędne do przetrwania i radzenia sobie w gospodarce przyszłości, której bazą będzie sztuczna inteligencja.

 Przyszłość nie taka zła

Prognozowanie przyszłości to przeważnie ryzykowne zajęcie. Podejmujący się go ekonomiści rzadko kiedy odnoszą sukces. Między innymi dlatego, że ekonomia to nauka społeczna, czyli o ludziach i współzależnościach między nimi. Sam człowiek jest istotą niezwykle skomplikowaną, a tym bardziej – ludzka zbiorowość. Wieszczenie zagłady jest proste – zakłada bowiem, że znamy nasze przyszłe losy. Pokora wymaga jednak przyznania, że wcale tak nie jest.

Historia, a w szczególności dzieje luddyzmu, pokazują, że przyszłe zawody mogą się okazać całkowicie odmienne od tych znanych nam do tej pory. Nie oznacza to, że rynek pracy dramatycznie się skurczy. Nie wiemy jednak, jaki on będzie.

Jeśli historia jest nauczycielką życia, możemy się spodziewać, że również dalszy postęp technologii nie doprowadzi do gwałtownego skoku bezrobocia, raczej poskutkuje zwiększeniem wydajności pracy.

Niewątpliwie ten proces będzie coraz szybszy, a zawirowania z nim związane– poważniejsze. W kontekście radykalnej transformacji społecznej ujawni się potrzeba pomocy świadczonej przez organizacje społeczne i/lub państwo skierowana do osób tracących zatrudnienie. Wobec wzmożonej potrzeby przekwalifikowania problemem może się okazać dostępność szkoleń. Oczywiście spełnienie (lub niespełnienie) się tej prognozy leży w gestii decydentów. Część osób może też nie być już w stanie się przekwalifikować i wówczas będzie wymagać pomocy socjalnej.

Mimo wszystko dystopijna wizja zbędnych miliardów niepracujących i korzystających wyłącznie z gwarantowanego dochodu podstawowego ludzi raczej się nie spełni. Przynajmniej nie w ciągu najbliższych 10 lat. Rozwój sztucznej inteligencji w ciągu najbliższej dekady– a tyle mamy obecnie odwagę prognozować – będzie miał prawdopodobnie skutki porównywalne z rozwojem innych, lepiej nam znanych technologii. Czy konsekwencje tego rozwoju będą w większości pozytywne czy negatywne? Trudno to dokładnie przewidzieć.

dr Marcin Jendrzejczak, dziennikarz i publicysta

(©Envato)

Tagi


Artykuły powiązane

Wpływ sztucznej inteligencji na wzrost gospodarczy i zatrudnienie

Kategoria: Trendy gospodarcze
W ciągu ostatniej dekady wykorzystanie sztucznej inteligencji w codziennych zadaniach gwałtownie wzrosło. W badaniu CfM-CEPR z maja 2023 r. poproszono członków europejskiego panelu o oszacowanie wpływu sztucznej inteligencji na globalny wzrost gospodarczy i stopy bezrobocia w krajach o wysokich dochodach w nadchodzącej dekadzie.
Wpływ sztucznej inteligencji na wzrost gospodarczy i zatrudnienie

Nowe horyzonty i możliwości zastosowania sztucznej inteligencji w biznesie

Kategoria: Trendy gospodarcze
Ciekawe, kiedy sztuczna inteligencja (SI) wysadzi z rynku ekspertów tej dziedziny, któ-rzy podejmują próby opisywania procesów i pytań, na które jeszcze nie ma odpowiedzi – szczególnie w sytuacji, kiedy stała się ona bardzo szybko jedną z najbardziej transforma-cyjnych technologii naszych czasów, rewolucjonizując branże i zasadniczo zmieniając sposób działania przedsiębiorstw i inicjatyw biznesowych.
Nowe horyzonty i możliwości zastosowania sztucznej inteligencji w biznesie

Sztuczna inteligencja: bilans nadziei i obaw

Kategoria: Trendy gospodarcze
Artificial Intelligence, czyli sztuczna inteligencja, stała się nieodłącznym elementem naszej codzienności, chociaż wciąż dla wielu osób pozostaje pojęciem, które trudno zdefiniować. Przez ostatnie lata AI zrewolucjonizowała wiele dziedzin naszego życia, m.in. w jaki sposób są prowadzone firmy, metody komunikacji międzyludzkiej. Ponadto, wpływa ona na podejmowanie decyzji i postrzeganie otaczającego nas świata.
Sztuczna inteligencja: bilans nadziei i obaw