(©Envato)
Kwiecień 2023 r. można uznać za symboliczną cezurę w światowej demografii. Indie pod względem wielkości populacji prześcignęły Chiny, w których spadek liczby ludności będzie coraz bardziej przyśpieszał. Według projekcji Organizacji Narodów Zjednoczonych, w połowie stulecia jej liczebność będzie przekraczać niewiele ponad 1,3 mld z 1,43 mld obecnie, aby w 2080 r. się obniżyć poniżej jednego miliarda i osiągnąć 800 mln mieszkańców pod koniec XXI w. To porównywalny stan z prognozowaną liczbą ludności Nigerii w tym czasie.
Populacja Indii zacznie spadać znacznie później, bo około 2060 r. i dlatego liczba mieszkańców tego subkontynentu osiągnie u schyłku XXI w. 1,5 mld osób. Indie przez najbliższe kilkadziesiąt lat będą więc dysponować większą siłą roboczą niż Chiny, w których jej zasoby zmniejszą się w stosunku do stanu obecnego o blisko 200 mln osób do 2050 r. Co istotne, zwiększy się znacząco wskaźnik obciążenia demograficznego, bo liczba osób powyżej 60-tego roku życia wyniesie prawie pół miliarda w porównaniu z 200 mln obecnie. Nie może to pozostać bez wpływu na miejsce Chin w światowej gospodarce i ich konkurencyjności. Główną przyczyną tej sytuacji jest spadający od lat w Państwie Środka wskaźnik urodzeń, wynoszący obecnie 1,16 dziecka na kobietę.
Kryzys demograficzny na Zachodzie
W wielu krajach sytuacja będzie jeszcze poważniejsza, bo w niemal 50 państwach wskaźniki urodzeń kształtują się poniżej progu wymaganego do zastępowalności pokoleń. Światowy rekord należy do Hongkongu, gdzie na jedną kobietę przypada zaledwie 0,8 nowych urodzeń, w Korei Południowej to 0,81, a w Japonii – 1,34 dziecka na kobietę. W Europie zaś jest niewiele więcej, bo 1,53 urodzeń, a w Polsce jeszcze niżej, bo w 2022 r było to zaledwie 1,46. W tych krajach z roku na rok będzie więc ubywało osób w wieku produkcyjnym, bo jednocześnie wystąpi szybki proces starzenia się populacji. W Japonii obecnie co czwarty mieszkaniec ma powyżej 65 lat, a w 2060 r. osoby w tym wieku będą stanowić już 40 proc. całkowitej liczby ludności, która może spaść poniżej 100 mln, czyli o prawie 30 mln w stosunku do początku XXI w.
Znaczącymi krajami OECD, które nie zanotują spadku ludności, w tym osób w wieku aktywności zawodowej, będą Australia, USA i Turcja. W przypadku dwóch pierwszych źródłem wzrostu liczby mieszkańców będzie głównie imigracja, a populacja USA urośnie o 50 mln do 2050 r. w stosunku do obecnego stanu. W Turcji natomiast wzrost liczby urodzeń wynika ze wskaźnika płodności, który jest tam bliski poziomowi niezbędnemu dla zastępowalności pokoleń. Głównymi krajami wpływającymi na wzrost światowej populacji poza wspomnianymi Indiami i Nigerią, będą Pakistan, Demokratyczna Republika Konga, Indonezja, Tanzania i Egipt, a stan ludności w Afryce Subsaharyjskiej podwoi się do połowy XXI w. W związku z tym liczba ludności na świecie dalej będzie rosła, a w Afryce przybędzie 1,3 mld rąk do pracy.
W Europie prognozy demograficzne są negatywne choć nie o tak dotkliwym nasileniu jak w wymienionych krajach azjatyckich. Według kalkulacji portalu Statista stanie się tak dzięki takim europejskim państwom, jak Włochy czy Niemcy, w których liczba osób aktywnych zawodowo w połowie XXI w. osiągnie 80 proc. stanu z jego początku. Wedle szacunków w Polsce do tego czasu populacja zmniejszy się do 34,5 mln osób, aby pod koniec stulecia spaść poniżej 30 mln. Trendy demograficzne wskazują, że za 27 lat na rynku pracy ubędzie aż 4,5 mln pracowników. Jednocześnie wskaźnik obciążenia demograficznego mocno wzrośnie z obecnych 30 proc. do 50 proc. w 2050 r., co wynika z prognoz Eurostatu. To duże wyzwanie dla gospodarki, systemu emerytalnego i służby zdrowia.
Trendy demograficzne wskazują, że za 27 lat na rynku pracy ubędzie aż 4,5 mln pracowników
Według analizy amerykańskiego Center for Global Development w całej Europie, w której w połowie stulecia ubędzie na rynku pracy 95 mln osób w wieku produkcyjnym w stosunku do 2015 r. , brakować będzie około 44 mln pracowników. Trzeba jednak zaznaczyć, że projekcje te nie uwzględniają skutków automatyzacji związanej z wdrożeniem generatywnej sztucznej inteligencji. Najdotkliwiej głód siły roboczej odczuje gospodarka niemiecka (7 mln mniej), francuska (3,9 mln) i brytyjska (3,6 mln). Według prof. Marcina Piątkowskiego z Akademii L. Koźmińskiego w Polsce do 2050 r. może zabraknąć z kolei około 5 mln pracowników. Natomiast szacunki ZUS wskazują, że aby utrzymać obecną relację osób w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym należałoby do 2027 r. pozyskać z zagranicy prawie 1,5 mln pracowników. Już teraz w wielu branżach w Polsce i w Europie brak rąk do pracy staje się dotkliwy. Na przykład w co trzecim kraju europejskim aż 40 proc. lekarzy znajduje się już w wieku przedemerytalnym, a będzie jeszcze gorzej. Z prognoz WHO wynika, że w 2030 r. w USA zabraknie minimum 54 tys. lekarzy, a w Europie – nawet 600 tys. oraz ponad 2 mln pielęgniarek. Deficyty te będą zwiększać emigrację medyków do krajów, w których będą szukać lepszych warunków pracy.
Skutki dla gospodarki
Szereg badaczy analizujących wpływ starzenia się społeczeństw na wzrost gospodarczy w wielu krajach, przede wszystkim rozwiniętych, wykazało, że ma on charakter negatywny, zarówno pod względem dynamiki PKB i per capita, choć siła tego czynnika może być zróżnicowana. Krajem, który w istotny sposób może być tego przykładem jest Japonia, starzejąca się od kilkudziesięciu lat. Przy czym tempo tego procesu przyśpieszyło w ostatnich trzech dekadach, a średnioroczny wzrost PKB Państwa Kwitnącej Wiśni od początku stulecia do 2022 r. wyniósł, zgodnie z danymi Banku Światowego, zaledwie 0,7 proc., gdy średnia dla wszystkich krajów OECD była przynajmniej trzy razy wyższa.
Negatywny wpływ starzenia się społeczeństwa na wzrost gospodarczy przebiega kilkoma kanałami. Po pierwsze, starzenie się prowadzi do zmniejszania się liczby ludności czynnej zawodowo, co obniża wzrost nakładów pracy. Kraje, w których występuje proces deficytu demograficznego, pozbawione są tzw. dywidendy demograficznej, która była m.in. źródłem swoistego cudu gospodarczego w krajach Azji wschodniej w latach 1965–1990, popartego odpowiednią polityką gospodarczą. Po drugie, starzenie się populacji, skutkujące obniżeniem stopy oszczędności może prowadzić do mniejszej akumulacji kapitału, a tym samym do spowolnienia wzrostu. Innymi słowy chodzi o to, że osoby starsze wyzbywają się majątku zgromadzonego przez całe swoje życie, więc wzrost ich udziału w społeczeństwach obniża stopę oszczędności. Ostatnie badania Eurostatu opublikowane w 2023 r. pokazują jednak, że prawidłowość ta nie dotyczy wszystkich krajów UE, a badania Narodowego Biura Badań Ekonomicznych (NBER) USA wskazują, że tylko około połowa starszych emerytów w Europie dekumuluje (redukuje) swój majątek, co oznacza, że stopa akumulacji pozostaje dodatnia. To może jednak mieć charakter tymczasowy i będzie trwać, dopóki tempo starzenia się populacji nie osiągnie odpowiednio wysokiego poziomu.
Kraje, w których występuje proces deficytu demograficznego pozbawione są tzw. dywidendy demograficznej, która była m.in. źródłem swoistego cudu gospodarczego w krajach Azji wschodniej w latach 1965–1990
Kolejnym czynnikiem towarzyszącym starzeniu się populacji jest obniżanie się wydajności pracy, która jest najwyższa dla kohort pracowników w wieku 40–49 lat. Spadek liczby tych zatrudnionych prowadzi do obniżania się tempa wzrostu PKB. Starzenie się może mieć również negatywny wpływ na tempo wzrostu całkowitej produktywności czynników produkcji (TFP), bo pracownicy w podeszłym wieku są mniej innowacyjni i skłonni do twórczej destrukcji, co prowadzi do słabszego postępu technologicznego, a to przekłada się na możliwości konkurencyjne gospodarki. Pewne zjawiska mogą jednak mitygować te trendy. Wydłużaniu się średniej życia w pełnym zdrowiu towarzyszą lepsze zdolności intelektualne i poznawcze, a to może się przełożyć na wolniejszy spadek produktywności starszych pracowników. Poza tym firmy mogą wspierać wydajność, na przykład dostarczając tym pracownikom sprzęt dostosowany do ich wieku i możliwości, a także tworzyć zróżnicowane wiekowo zespoły.
Na poziomie makroekonomicznym negatywne skutki zmniejszania się liczby ludności czynnej zawodowo można złagodzić za pomocą kształtowania zachowań społecznych, które będą polegały na gromadzeniu oszczędności na dłuższe życie, aktywizacji osób w wieku przedemerytalnym i wczesno emerytalnym, aktywizacji zawodowej kobiet, a także zwiększonej imigracji z innych krajów. Wyższą produktywność czynników produkcji można też osiągnąć przez automatyzację, którą obecnie umożliwiają zastosowania sztucznej inteligencji. Wiele jednak zależeć będzie od sentymentu społecznego i prowadzonej polityki. Niektóre kraje doświadczające szybkiego starzenia się populacji, próbują zmniejszyć koszty tego procesu. Japoński rząd pobudził rozwój przemysłu MedTech i branży opieki, również zdalnej nad osobami starszymi, wykorzystując historyczną przewagę Kraju Kwitnącej Wiśni w produkcji przemysłowej, projektowaniu i obsłudze klienta. Z kolei w Singapurze od kilku lat dostępne są bony edukacyjne w ramach programu SkillsFuture, umożliwiające przekwalifikowanie się także dla pracowników w starszym wieku.
Oddzielną, istotną kwestią jest wyzwanie stojące przed finansami publicznymi, gdyż starzenie się społeczeństw spowoduje konieczność znacznego wzrostu wydatków na emerytury i opiekę zdrowotną. To może rodzić dylemat, czy ograniczać wydatki lub podnosić podatki oraz wdrażać reformy strukturalne w celu zwiększenia aktywności zawodowej oraz wzrostu gospodarczego, a i to nie zawsze pozwoli uniknąć wzrostu długu publicznego. W większości krajów ponad połowa podatków jest generowana z danin pośrednich. Rosnąca jednak liczba emerytów i wyraźnie niższa ich siła nabywcza zmniejszy ten strumień dochodów budżetowych, a to może prowadzić do konieczności podniesienia podatków bezpośrednich również od świadczeń emerytalnych.
Starzenie się społeczeństw spowoduje konieczność znacznego wzrostu wydatków na emerytury i opiekę zdrowotną
Starzenie się populacji może wpływać też na poziom inflacji, choć wśród ekonomistów nie ma zgody, co do kierunku oddziaływania tego zjawiska. Z jednej strony niższa siła nabywcza emeryckich gospodarstw domowych będzie zmniejszała popyt na wiele kategorii dóbr i usług, choć popyt na niektóre może wzrosnąć. Z drugiej zaś strony wraz z przejściem pokolenia wyżu demograficznego na emeryturę, możliwym scenariuszem może być silniejsza presja wzrostowa na inflację płac wynikająca z ograniczonej podaży siły roboczej i wyższych premii płacowych dla zmniejszającej się liczby zatrudnionych.
Spodziewane trendy demograficzne mogą mieć też wpływ na strukturę aktywów finansowych w gospodarce, gdyż osoby starsze charakteryzuje wysoka awersja do ryzyka, na co zwraca uwagę analiza Europejskiego Banku Centralnego.
Zmniejszający się popyt na kredyty przyniesie też niekorzystne skutki dla banków, tym bardziej, że znacznie mniej liczne roczniki młodego pokolenia nie wykreują wysokiego poziomu finansowania budownictwa mieszkaniowego, a to będzie z kolei wpływało na inne sektory gospodarki.
***
Starzenie się społeczeństw oraz kurczenie się bazy podatkowej będzie, bez podjęcia prób systemowych i wdrożenia długoterminowych rozwiązań, spowalniać wzrost gospodarczy stanowiąc rosnące obciążenie dla finansów publicznych oraz systemów emerytalnych wielu państw, szczególnie tych z wysokim długiem publicznym, jakimi są obecnie w Europie Grecja, Włochy i Portugalia. To będzie rodzić także wiele napięć o charakterze społecznym. Częściowe środki zaradcze i reformy mogą nie rozwiązać problemu, tym bardziej, że w wielu krajach nie ma zgody na podniesienie wieku emerytalnego. Uporządkowana polityka migracyjna połączona z edukacją i integracją migrantów mogłaby zapobiec kurczeniu się bazy podatkowej i zmniejszyć presję na finanse publiczne, stanowiąc także źródło finansowania rosnących kosztów opieki medycznej i społecznej. Rodzi to obawy, ale wiele krajów nie będzie miało innego wyjścia, bo alternatywą jest trwałe obniżenie wzrostu gospodarczego i niższy poziom szeroko rozumianego dobrobytu społecznego. W niektórych krajach migracja stała się istotnym czynnikiem rozwoju, a nawet innowacyjności. Należą do nich Szwajcaria, uznawana za najbardziej konkurencyjną gospodarkę świata, w której aż 30 proc. to osoby urodzone poza tym krajem, oraz USA, gdzie wskaźnik ten przekracza 13 proc. W Unii Europejskiej to 5,3 proc. całej populacji i niecałe 9 mln migrantów uczestniczących w rynku pracy, co stanowi niespełna 5 proc. liczby mieszkańców UE w wieku produkcyjnym. Wydaje się zatem, że wciąż istnieje przestrzeń do przyciągania niezbędnej siły roboczej np. w ramach wspólnych, uzgodnionych zasad i kontroli tego procesu.