(©Envato)
W drugiej połowie lipca poziom szczepień przeciw COVID-19 na świecie był ciągle niski. Skutecznie, czyli dwoma albo jedną dawką, w zależności od rodzaju szczepionki, uodpornione zostało niespełna 14 procent globalnej populacji, w tym zaledwie jeden procent w krajach o niskich dochodach. Ponad 27 proc. ludności przyjęło jedną dawkę szczepionki, ale wiele krajów, w tym Australia i Nowa Zelandia, gdzie skutecznie zaszczepiono nieco ponad 11 proc. mieszkańców oraz Japonia (ponad 23 proc.) jest we wstępnej fazie działania w tym zakresie.
Z kolei niektóre kraje z zaawansowanym programem szczepień, np. kraje europejskie i USA, gdzie szczepienia rozpoczęły się najwcześniej, stają przed barierą przekroczenia 50 procent zaszczepionej populacji i osiągnięcia poziomu 70-80 procent uważanego za poziom odporności populacyjnej. Jest to istotne w aspekcie przewidywanej czwartej fali epidemii przenoszącej jego najbardziej zaraźliwą wersję delta. Najlepsze rezultaty mają Malta (82 proc.), Islandia (74), Chile, Izrael, Urugwaj (ok. 61 proc.), czyli kraje o relatywnie małych populacjach.
Rządy i instytucje zdrowotne wielu państw stoją więc przed wyzwaniem pokonania bariery nieufności i zwiększenia procentu zaszczepionych obywateli, uciekając się nawet – jak ostatnio we Francji – do wprowadzenia obowiązku szczepień dla kluczowych grup zawodowych czy społecznych. Dla powodzenia akcji walki z pandemią ważne jest zrozumienie roli zaufania społecznego w skutecznej kampanii szczepień. Badanie i wykorzystanie wniosków z dotychczasowych doświadczeń i popełnionych błędów może być przy tym czynnikiem ważącym na rezultacie końcowym całej akcji.
Skąd negatywny stosunek do szczepień
Negatywny stosunek do szczepień części społeczeństw był już zauważalny, zanim się one oficjalnie rozpoczęły. Przeprowadzone przez Kantar w maju 2020 roku badania potwierdzały, że 19 proc. Amerykanów nie zamierza się im poddać, to samo dotyczyło 14 proc. Brytyjczyków, 23 proc. Niemców i 24 proc. Francuzów. Wyniki innych badań w USA wskazywały na zależność postaw w sprawie szczepień od profili społeczno-demograficznych, wśród których istotne znaczenie miała rasa. W USA niska deklarowana skłonność do szczepień wśród Afroamerykanów silnie skorelowana była z brakiem zaufania do rządu federalnego, co związane było także z niskim zaufaniem do systemu opieki zdrowotnej w Stanach Zjednoczonych.
To samo można powiedzieć o wyborcach Partii Republikańskiej, którzy wyrażali znacznie większy sceptycyzm w sprawie szczepień niż wyborcy demokratyczni. Duże znaczenie przy tym miało kształtowanie opinii przez prezydenta Donalda Trumpa i telewizję Fox News, główne medium informacyjne wyborców republikańskich, wśród których zaledwie 36 proc. deklarowało przyjęcie pierwszej dawki szczepionki w kwietniu bieżącego roku w porównaniu z 67 proc. Demokratów. Do antyszczepionkowych zachowań w USA przyczynia się także niskie zaufanie do producentów farmaceutyków, co wynikać może z ich agresywnych działań marketingowych i epidemii zażywania opioidów, za którą odpowiedzialnymi czyni się kluczowych graczy sektora.
Pozytywnym postawom wobec szczepień sprzyja wysoki poziom zaufania do rządu, jakim pochwalić się mogą w Europie kraje nordyckie, Szwajcaria i Luxemburg oraz Holandia i Niemcy (65-85 proc.).
Pozytywnym postawom wobec szczepień sprzyja natomiast wysoki poziom zaufania do rządu, jakim pochwalić się mogą w Europie kraje nordyckie, Szwajcaria i Luxemburg oraz Holandia i Niemcy (65-85 proc.). Dodatkowo przywiązanie do utrwalonych modeli zachowań społecznych i warunki polityczne sprzyjają pozytywnemu nastawieniu do programu szczepień w Chinach czy Korei Południowej.
Pozytywną korelację między zaufaniem do instytucji rządowych i chęcią szczepienia potwierdzają badania naukowców z Cornell University, choć odnoszą się tylko do obszaru UE.
Stosunek społeczeństw na świecie do szczepień ewoluował przez cały okres pandemii. Im bliżej było do ich rozpoczęcia, tym bardziej panował w tym zakresie optymizm. W lutym 2021 roku 76 proc. badanych mieszkańców 11 krajów OECD zgłaszało chęć szczepienia, podczas gdy trzy miesiące wcześniej osób takich było 66 procent.
Jednak różne incydenty w czasie akcji szczepień, nagłaśniane przypadki niepożądanych objawów poszczepiennych, zawieszenie lub wycofanie stosowania preparatów AstraZeneca i Johnson&Johnson, niewystarczające informacje dotyczące powstania i testowania szczepionek, a także brak transparentności powiązań między rządem a konsultantami medycznymi sprzyjały spadkowi zainteresowania szczepieniami w wielu krajach, zwłaszcza wśród osób młodszych.
Ponad połowa badanych w Holandii i Francji w przedziale wiekowym 25-34 lata wykluczała możliwość skorzystania ze szczepień. Cześć krajów nie była przygotowana na zarządzanie komunikacją kryzysową, która okazała się niezbędna w okresie epidemii, a w szczególności w czasie szczepień. Według raportu Government at a Glance 2021 u progu pandemii odpowiednimi procedurami dysponowało 67 proc. krajów OECD.
Ponad połowa badanych w Holandii i Francji w przedziale wiekowym 25-34 lata wykluczała możliwość skorzystania ze szczepień.
Na sceptyczną postawę wobec szczepień wpływ ma także korzystanie z mediów społecznościowych, szczególnie jeśli traktowane są one jako główne źródło informacji. Dowodów na to dostarczają badania naukowców z uniwersytetów Southampton i Oxford przeprowadzone w grudniu 2020 roku. Naukowcy wskazują w tym badaniu, że szczególnie osoby często oglądające kanał Youtube funkcjonują w bańkach informacyjnych, w których kontaktują się ze swoimi odpowiednikami wyznającymi podobne poglądy, stąd jednostkowe przykłady urastają do rangi reprezentatywnych, powszechnych doświadczeń.
W ten sposób brak obiektywnych opinii i głosów ekspertów utrwala, a nawet nasila negatywne postawy, np. w przypadku przekonania, że szczepionki zawierają mikrochipy, w co wierzy 20 proc. Amerykanów, jak wynika z ostatnich ustaleń The Economist. Podobny efekt przynoszą stosowane algorytmy, które dobierają internautom treści oparte na ich indywidualnej historii wyszukiwania. Dlatego dostarczane fałszywe informacje urastają do rangi jedynie obowiązującej prawdy.
Na sceptyczną postawę wobec szczepień wpływ ma korzystanie z mediów społecznościowych, szczególnie jeśli traktowane są one jako główne źródło informacji. Istnieje bowiem ryzyko zamknięcia się w bańce informacyjnej.
Badania brytyjskich naukowców dowiodły także, że osoby funkcjonujące w bańkach społecznościowych postrzegały ryzyko zakażenia jako nieistotne, wskazując, że tylko osoby zagrożone powinny podlegać szczepieniom, a wirus nie jest tak śmiertelny jak informują źródła oficjalne. To groźne zjawisko społeczne, ponieważ aż 80 proc. Europejczyków i 70 proc. Amerykanów przyznaje się do poszukiwania informacji zdrowotnych tylko w internecie. Te osoby mogą być podatne na efekty fałszywych baniek informacyjnych, jeśli ograniczają swoje źródła informacji do mediów społecznościowych, takich jak Youtube, TikTok, Facebook czy Twitter.
Analizy zawartości treści tych mediów dowiodły, że w przypadku serwisu YouTube, aż 65,5 proc. nagrań zniechęcało do szczepień. W nagraniach dominowały treści wskazujące na uboczne skutki szczepień (które zresztą nigdzie nie zostały potwierdzone), np. w postaci autyzmu lub zanieczyszczenia szczepionek różnymi substancjami, w szczególności rtęcią. Badania w Argentynie, USA, Niemczech, Korei, W. Brytanii i Hiszpanii wskazują, że co trzecia osoba zetknęła się z dezinformacją dotyczącą koronawirusa w mediach społecznościowych, a te fałszywe dane powielane są znacznie szybciej i częściej niż informacje z instytucji oficjalnych jak WHO czy amerykańskiego CDC (Centrum Kontroli Chorób) wynika z analizy OECD. W Holandii i Wlk. Brytanii fałszywe informacje dotyczące związku sieci 5G z zachorowaniami na COVID-19 zaowocowały podpaleniami masztów telekomunikacyjnych i nękaniem lub atakami na techników tych firm. Fake newsy wywołały też zjawisko korona-rasizmu, czyli uprzedzeń do różnych grup etnicznych, przede wszystkim z Azji.
Naukowcy wzywają rządy, instytucje sektora zdrowia i media społecznościowe do opracowania programu wypełniania luk informacyjnych w zakresie szczepień i ich skutków. Miałaby temu służyć globalna kampania zaufania do szczepień, o czym m.in. rozmawiali przywódcy grupy G-7 na spotkaniu w czerwcu bieżącego roku. Kwestię tę podejmuje też Vaccine Confidence Project.
Niektóre platformy społecznościowe zadeklarowały przeciwdziałanie dezinformacji, zamieszczając linki do oficjalnych instytucji lub eliminując wprowadzające w błąd treści i reklamy środków rzekomo przeciwdziałających epidemii koronawirusa. Facebook, Google, Microsoft, Reddit, Twitter i YouTube zaprezentowały też wspólne stanowisko dotyczące ich współpracy z oficjalnymi instytucjami zdrowotnymi.
Facebook, Google, Microsoft, Reddit, Twitter i YouTube zaprezentowały wspólne stanowisko dotyczące ich współpracy z oficjalnymi instytucjami zdrowotnymi w celu rzetelnego informowania o pandemii i szczepieniach.
W kampanie w mediach społecznościowych zaangażowały się też rządy wielu państw. Urząd Premiera Finlandii z partnerami z sektora prywatnego współpracuje z grupą ponad 1800 influencerów, aby dotrzeć – przede wszystkim do młodszego pokolenia – z oficjalnymi informacjami zdrowotnymi. Badania wykazały, że aż 94 procent obserwujących tę kampanię deklarowało otrzymanie wyczerpujących wiarygodnych informacji na temat wirusa i metod ochrony przez zakażeniem. Z kolei południowokoreańskie ministerstwo zdrowia zainicjowało przy wsparciu celebrytów i influencerów kampanię polegająca na zamieszczaniu na portalu zdjęć obrazujących stosowanie dystansu społecznego i zasady „zostań w domu”. We Francji natomiast jedna z agencji rządowych utworzyła stronę internetową, która zachęca do dzielenia się powodami niechęci do szczepień i udziela na nie merytorycznych odpowiedzi. W Estonii i Słowenii użyto do podobnych działań chatbotów.
Ciekawych wniosków dotyczących postaw wobec szczepień dostarczają też opublikowane w czasopiśmie Nature Human Behaviour badania przeprowadzone na próbie 120 tys. respondentów ze 126 krajów. Udowadniają one, że zaufanie do nauki i naukowców jest istotnym czynnikiem wspierającym akceptację szczepień. Postawy wielu ludzi opierają się bowiem na uproszczeniu poznawczym (cognitive shortcut), a nie na próbie zrozumienia skomplikowanych często zagadnień związanych z badaniami, testami, ryzykiem i skutkami szczepień.
Nie chodzi przy tym tylko o poziom indywidualnego zaufania, ale także o powszechne normy społeczne, które je kształtują i utwierdzają. Ostatnie badania dotyczące zaufania do nauki przedstawił rok temu Pew Research Center. Mediana mocnego zaufania wyniosła 36 procent, natomiast krajami o najwyższym poziomie respektu do naukowców (silne przekonanie) były Indie (59 proc.), Australia i Hiszpania (48 proc.), Holandia i Szwecja (odpowiednio 47 i 46 proc.), Kanada (45 proc.) oraz Niemcy (43 proc.).
W Polsce 25 proc. osób deklarowało mocną wiarę w naukę, 59 proc. ograniczony poziom zaufania, a brak zaufania odnotowano w przypadku 17 procent badanych.
W Polsce 25 proc. osób deklarowało mocną wiarę w naukę, 59 proc. ograniczony poziom zaufania, a brak zaufania odnotowano w przypadku 17 procent badanych. Problem jednak polega na tym, że wyniki przedstawionych badań odnoszą się do okresu sprzed kampanii szczepień i wstępnej fazy pandemii, a zjawiska te mogły, również na skutek ich upolitycznienia (nie tylko w USA), to zaufanie do nauki zmienić lub wręcz je podważyć.
Jak twierdzi David B. Pedersen, profesor komunikacji naukowej na uniwersytecie Aalborg w Danii, w ciągu ostatniego roku w wielu krajach świata mieliśmy do czynienia z porażką w zakresie niezależnego doradztwa naukowego. Naukowi doradcy zbytnio zbliżyli się do polityki, co odbierane jest jako zaprzeczenie ich niezależności, jednocześnie brak było jasności, kiedy decyzje dotyczące pandemii opierały się na wiedzy naukowej, a w jakich momentach miały charakter polityczny lub uznaniowy.
Aby odnieść sukces w budowaniu odporności populacyjnej i zapobiec dalszym mutacjom wirusa, rządy i instytucje publiczne muszą z zagadnienia zaufania do prowadzonej polityki przeciwepidemicznej uczynić kwestią priorytetową – wynika z obszernego raportu i wytycznych OECD.
Wymaga to działań na wielu polach, współpracy z różnymi interesariuszami i wykorzystania wyników badań naukowych. Potrzebna jest też przejrzysta współpraca z niezależnymi środowiskami medycznymi poparta transparentną komunikacją społeczną.