Autor: Grażyna Śleszyńska

Analizuje zjawiska makroekonomiczne i polityczne. Współtworzyła Forum Ekonomiczne w Krynicy

Nowy, wielobiegunowy świat kruszy fundamenty globalizacji, jaką znamy

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę dyrektor generalny BlackRock, Larry Fink, stwierdził, że nadszedł zmierzch globalizacji, a Henry Kissinger, człowiek-legenda, powiedział, że świat wszedł w całkowicie nową erę. Czy globalizacja rzeczywiście się kończy, czy może tylko zmienia?
Nowy, wielobiegunowy świat kruszy fundamenty globalizacji, jaką znamy

(©Envato)

Globalizacja rozpoczęła się w latach 90. XX wieku po zburzeniu żelaznej kurtyny i upadku Związku Radzieckiego. Zachód witał to nowe otwarcie z zadowoleniem, przekonany, że włączając do światowego systemu handlowego takie państwa jak Rosja, Chiny czy Indie, można będzie promować dobrobyt, demokrację i pokój. Kamieniem milowym procesu globalizacji było przystąpienie Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 r. Bill Clinton, który patronował temu przedsięwzięciu, argumentował, że pomoże ono wprzęgnąć Chiny w system kapitalistyczny, a jednocześnie poskutkuje liberalizacją polityczną Państwa Środka. To pierwsze się powiodło: od lat 90. roczny wolumen bezpośrednich inwestycji zagranicznych w skali świata wzrósł sześciokrotnie – głównie dzięki Chinom.

Kamieniem milowym procesu globalizacji było przystąpienie Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 r.

Tylko krzewienie demokracji nie ułożyło się po myśli Zachodu. Zresztą w dwóch pierwszych dekadach XXI wieku wykuwaniu się globalizacji towarzyszyło przekonanie, że siły rynkowe powinny brać górę nad demokracją. I nikomu to nie przeszkadzało, dopóki biznes się kręcił. Notabene światowej sławy ekonomista, profesor Harvardu, Dani Rodrik, twierdzi, że demokracja, suwerenność narodowa i globalna integracja gospodarcza są nie do pogodzenia; można połączyć dwa z tych elementów w dowolnej konfiguracji, ale nie podobna mieć wszystkich trzech jednocześnie.

Nowe oblicze globalizacji

Biznes i politycy zachłysnęli się korzyściami, jakie niosła globalizacja: taniej produkcji i tanich dóbr. Cały świat zachodni polega dziś na dostawach substancji farmaceutycznych, niezbędnych do produkcji leków, z Chin i Indii. Natomiast Europie, która uzależniła się od rosyjskiego gazu, grozi teraz, po nałożeniu sankcji na Rosję, mroźna zima. A to tylko dwa najjaskrawsze przykłady lekkomyślnej strategii gospodarczej Zachodu. Dopiero wojna handlowa USA z Chinami, pandemia, a teraz agresja Rosji na Ukrainę pokazały, jak kruche są zglobalizowane łańcuchy dostaw i jak wielkie zagrożenie dla stabilności ekonomicznej Zachodu niesie ich fragmentaryzacja. To twardy argument na rzecz zmiany sytuacji, w której produkcję i konsumpcję dzielą tysiące kilometrów.

Autokraci w natarciu

Reżimy autokratyczne stały się poważnym rywalem państw demokratycznych pod względem inwestycji i innowacji. Jak szacuje tygodnik „The Economist”, w 2020 r. te pierwsze zainwestowały 9 bln dol. we wszystko, od maszyn i sprzętu po budowę dróg i linii kolejowych (dla porównania: demokracje zainwestowały tylko 3 bln dol. więcej). A od połowy lat 90. ich udział w globalnym wolumenie zgłoszeń patentowych wzrósł z 5 proc. do ponad 60 proc. Z drugiej strony to wciąż zachodni inwestorzy odpowiadają za ponad jedną trzecią wszystkich bezpośrednich inwestycji zagranicznych w autokratycznym świecie.

Wojna w Ukrainie uwidoczniła podział na dwa bloki przypominające te zimnowojenne: zachodni, który tradycyjnie łączy Stany Zjednoczone i Europę, oraz azjatycki, który wykracza daleko poza sferę wpływów byłego Związku Radzieckiego. Moskwa i Pekin od dawna współpracują, a Teheran utrzymuje strategiczną orientację na wschód i Azję Środkową. Wystarczy przypomnieć tzw. porozumienie Lwa i Smoka z 2021 r. między Iranem a Chinami. Jednocześnie Rosja kupuje broń od Iranu.

Konfrontacja istniała również w okresie zimnej wojny, z tym że wówczas miała charakter ideologiczny, bo o konkurencji ekonomicznej nie było mowy. Dzisiejsze autokracje są bogatsze i bardziej wyrafinowane technologicznie. Zwiększył się ich udział w globalnej produkcji, handlu i innowacjach, i stanowią one ważne ogniwa wielu łańcuchów dostaw. Próby ich izolowania będą miały kosztowne konsekwencje dla światowej gospodarki. Zwłaszcza odwracanie się plecami do Chin i Rosji doprowadzi do zmiany struktury światowego handlu i przepływów finansowych.

W stronę regionalizacji

Procesy, którym podlega obecnie świat: od chaosu rynkowego przez wojny handlowe po konflikty zbrojne, nie sprzyjają integracji gospodarczej. Kapitał staje się mniej mobilny. Najpotężniejsze demokracje i autokracje odwracają się od siebie. Zawierają mniejsze, regionalne umowy handlowe. Miarą kryzysu globalizacji jest fakt, że przepływy z tytułu inwestycji bezpośrednich między Chinami a USA wynoszą teraz zaledwie 5 mld dol. rocznie wobec prawie 30 mld pięć lat temu.

Na pierwszy rzut oka może więc zaskakiwać, że według Konferencji ONZ ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) ​​rok 2021 był rekordowy dla światowego handlu. Obroty na poziomie 28,5 bln dol. to wzrost o 13 proc. w porównaniu ze stanem z roku 2019. Tyle że ten wzrost wynika raczej z handlu wewnątrzregionalnego niż z międzyregionalnego. W latach 2016-2021 całkowita wartość wymiany handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą i Meksykiem wzrosła z 1 bln dol. do 1,3 bln dol., co stanowi wzrost o 30 proc. Podobnie integrację wzmocniły kraje Azji i Pacyfiku. Handel wewnątrzregionalny wzrósł tam o ponad 30 proc. w 2021 r. Pomimo zachodnich sankcji, obroty handlowe między Rosją a innymi krajami BRICS (Brazylia, Indie, Chiny, RPA) wzrosły o 38 proc. do 45 mld dol. w pierwszych trzech miesiącach 2022 r.

Globalizacja – błogosławieństwo czy przekleństwo

Jednocześnie trwa rywalizacja o wpływy w krajach niegdysiejszego trzeciego świata, jak miało to miejsce podczas zimnej wojny. Na ubiegłorocznym szczycie BRICS nie zabrakło specjalnie zaproszonych do udziału państw rozwijających się. Gdy dolar skoczył w górę tuż po agresji Rosji na Ukrainę, najbardziej ucierpiały właśnie one. Nie przypadkiem na spotkaniu BRICS była mowa o sposobach rozliczania handlu we własnych walutach z pominięciem dolara. Władimir Putin zasugerował utworzenie nowej globalnej waluty rezerwowej w oparciu o koszyk walut państw BRICS. Tu jednak fundamentalne znaczenie ma stanowisko Chin, a te forsują plan zastępowania dolara juanem w transakcjach międzynarodowych. Tymczasem, tytułem przeciwwagi dla chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku, administracja Joe Bidena wyszła z kontrinicjatywą – Partnerstwem na rzecz Globalnej Infrastruktury i Inwestycji, w ramach której Grupa G7 wyłoży w ciągu najbliższych pięciu lat 600 mld dol. na inwestycje w infrastrukturę w krajach rozwijających się.

Tymczasem, tytułem przeciwwagi dla chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku, administracja Joe Bidena wyszła z kontrinicjatywą – Partnerstwem na rzecz Globalnej Infrastruktury i Inwestycji, w ramach której Grupa G7 wyłoży w ciągu najbliższych pięciu lat 600 mld dol. na inwestycje w infrastrukturę w krajach rozwijających się.

Niskomarżowe branże zależne od taniej siły roboczej, takie jak przemysł meblarski czy tekstylny, już podlegają procesowi nearshoringu, czyli regionalizacji. Pozwala to obniżyć koszty transportu i ograniczyć ryzyko geopolityczne. Z kolei rozwój technologii druku 3D sprawia, że nawet złożone konstrukcyjnie towary można wytwarzać na miejscu. Nie dziwi więc fakt, że wiele zachodnich koncernów deklaruje chęć przenoszenia poszczególnych ogniw łańcuchów dostaw bliżej swoich siedzib, chociaż nadchodząca recesja z pewnością opóźni ten trend. Pewne czynniki będą mu jednak sprzyjać, ponieważ w niektórych dziedzinach globalny outsourcing stał się mniej opłacalny: płace w Azji wzrosły, energia jest droższa, wszędzie na świecie panuje presja na ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, wreszcie konsumenci zaczynają brać pod uwagę, jak to, co kupują, wpływa na ich społeczność lokalną.

Dowartościowanie tego, co lokalne, przy jednoczesnym utrzymaniu łączności z gospodarką światową, będzie wymagało dodatkowych nakładów na edukację i infrastrukturę oraz zmiany dotychczasowej polityki efektywnościowej w kierunku koncentracji na wynikach długoterminowych. To oznacza naturalnie koszty, ale też nowe możliwości. Państwa uzależnione od cen surowców czy oferowania taniej siły roboczej powalczą o suwerenność ekonomiczną – w kontakcie z Zachodem, ale bez nadmiernego polegania na zachodnim kapitale. Natomiast bogate kraje Zachodu, które przesunęły się zbyt daleko w stronę gospodarki opartej na długu, zyskają szansę na przywrócenie równowagi i skupienie się na tworzeniu miejsc pracy dla klasy średniej. Nie jest bowiem prawdą, że lokalizacja miejsc pracy nie ma znaczenia, a ludzie w naturalny sposób do nich powędrują. Przywiązanie do więzi rodzinnych i społecznych utrudnia decyzję o przeprowadzce „za pracą”.

Zwłaszcza pokolenie milenialsów żąda dziś od polityków i biznesu myślenia o zrównoważonym rozwoju lokalnie, w ich małych ojczyznach, oraz wzmocnienia praw pracowniczych.

Zwłaszcza pokolenie milenialsów żąda dziś od polityków i biznesu myślenia o zrównoważonym rozwoju lokalnie, w ich małych ojczyznach, oraz wzmocnienia praw pracowniczych. Liberalne przekonanie, że ludzie, towary i kapitał przemieszczają się płynnie tam, gdzie są potrzebni, doznaje korekty w miarę jak wraca moda na hasło „myśl globalnie, działaj lokalnie”. Młodzi ludzie zwalniają obroty, chcą żyć powoli, bez udziału w wyścigu szczurów.

Fakt, że wkraczamy w epokę regionalizacji – w opozycji do globalizacji, nie oznacza, że wszystko, co globalne, zniknie. Adam Smith, ojciec liberalnej ekonomii, chwalił samowystarczalność jako antidotum na popadanie w niebezpieczne zależności. Jednak korzyści płynące z wolnego handlu są zbyt wielkie, aby trwale oderwać się od globalnych łańcuchów wartości. Zarządzanie nimi stanie się po prostu droższe i bardziej skomplikowane z uwagi na rosnące wszędzie na świecie koszty pracy i transformacji energetycznej oraz zapędy protekcjonistyczne największych światowych graczy. Nie ułatwi go wielobiegunowość coraz wyraźniej zaznaczająca się na mapie politycznej świata.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Pocovidowe przesilenie w cieniu wojny – konsekwencje dla globalizacji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia i wojna w Ukrainie uwidoczniły ograniczenia w zakresie obecnego modelu współpracy międzynarodowej. Autorzy twierdzą, że koncepcja racjonalnej, empatycznej i inkluzywnej globalizacji jest możliwa i wykonalna.
Pocovidowe przesilenie w cieniu wojny – konsekwencje dla globalizacji

Mit szczytowej globalizacji: część 1

Kategoria: VoxEU
Niniejszy artykuł – pierwszy z serii czterech – dowodzi, że narracja o globalizacji, która osiągnęła już punkt szczytowy, jest nadmiernie uproszczona.
Mit szczytowej globalizacji: część 1