Pierwsze obliczenia nieobliczalnych skutków

Cena ropy wzrosła w świecie po najeździe Rosji na Ukrainę o 33 proc., pszenica zdrożała o 90 proc., kukurydza o 40 proc. Wybuch wojny spowolni wzrost gospodarki światowej o ok. 1 proc. i przyspieszy inflację o 2,5 p.p. Skutki mogą być jednak mniejsze, gdyż po chwilowym szoku notowania uspokajają się.

Notowania podstawowych surowców w świecie poszły gwałtownie w górę 24 lutego 2022 r. na wieść o inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę i wzrastały w miarę ogłaszania coraz dalej idących sankcji gospodarczych wobec kraju-agresora. Cena baryłki ropy, która jeszcze w styczniu utrzymywała się poniżej 100 dolarów w końcu lutego podskoczyła do 140 dolarów, pszenicy z około 800 dolarów za buszel powyżej 1350 dolarów, kukurydzy – z około 600 do blisko 800 dolarów za buszel.

Uwagę zwracały przede wszystkim właśnie ceny surowców, gdyż są one podstawowym towarem eksportowym obu walczących krajów – Ukrainy i Rosji. Wkład ich – mowa o czasach pokoju – do wyników gospodarki światowej nie jest duży. Razem mają, według danych OECD, około 2-procentowy udział w światowym PKB (licząc według cen rynkowych) oraz podobny udział w światowym handlu. Rosyjski i ukraiński eksport surowców energetycznych oraz rolnych miał jednak i nadal ma kluczowe znaczenie dla równowagi cenowej na trzech bardzo wrażliwych rynkach w świecie: energii w tym i ogrzewania, wyżywienia oraz metali. Dla wielu krajów-importerów jest to rola wręcz strategiczna.

Po pierwszym szoku przyszedł czas na analizy tego jakie mogą być globalne cenowe i makroekonomiczne skutki wojny w Ukrainie. Skutków ekonomicznych dla samej Ukrainy i Rosji ze względu na ogrom strat i kosztów trwającej wciąż wojny nikt jeszcze nawet nie próbuje szacować. Chodzi na razie o konsekwencje dla także zaburzonego przez wojnę świata zewnętrznego.

Punktem wyjścia są dokonywane obecnie wszechstronne remanenty udziałów poszczególnych krajów w imporcie surowców z Ukrainy i Rosji. Można zakładać, że w najbliższych miesiącach, a może nawet latach drastycznie się on zmniejszy z powodu albo wojennych zniszczeń, albo wprowadzonych (pytanie czy skutecznych) sankcji gospodarczych.

W handlu z Ukrainą Polska za Chinami, za to przed Niemcami

Eksperci OECD w opublikowanej naprędce w połowie marca analizie (Economic and Social Impacts and Policy Implications of the War in Ukraine) zwracają uwagę, że dla większości krajów należących do tego ugrupowania handel z Rosją i Ukrainą ma finansowo marginalne znaczenie. W przypadku jednak np. pszenicy udział obu tych krajów w globalnym jej imporcie sięga prawie 30 proc. W przypadku kukurydzy udział ten wynosi 14 proc., a ropy naftowej – 11 proc. Uzależnienie dotyczy także rzadszych, ale ważnych w nowoczesnym przemyśle surowców i półproduktów. Z obszaru tego świat zaopatrywany jest m.in. w nikiel, gąbkę tytanowa, platynę, pallad, a także w gazy szlachetne – argon i neon znajdujące zastosowanie w produkcji baterii elektrycznych, układów scalonych i lotniczej.

Uzależnienie różnych krajów od importu z Rosji i Ukrainy jest bardzo zróżnicowane. Niemcy, Polska, Francja czy Niderlandy nie kupują np. prawie w ogóle pszenicy z obu tych krajów (jeśli już to z Ukrainy). Dla Grecji i Norwegii Rosja jest tymczasem ważnym rynkiem zaopatrzenia w pszenicę (odpowiednio 18 i 25 proc. jej importu). Od jej kupna za granicą najsilniej uzależniona jest z dużych krajów Turcja, 75 proc. importu pochodzi z Rosji i Ukrainy, w zdecydowana większość (65 proc. z Rosji).

Przy okazji – statystyka ta ciekawie oddaje handlowe preferencje krajów importerów pszenicy. Oprócz Turcji zakupy w Rosji zdecydowanie wybiera Egipt, a z Ukrainy – Tunezja i Tajlandia. Uzależniony w dużym stopniu od importu zbóż Izrael dzieli te sympatie na pół (z lekką przewagą Rosji).

Bardziej szczegółowe statystyki dotyczące importu produktów rolnych i żywnościowych z Ukrainy i Rosji przynosi opublikowana przez Konferencję Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) mniej więcej w tym samym czasie analiza (The Impact on Trade and Development of the War in Ukraine). Wedle ekspertów tej organizacji w szczególnie trudnej sytuacji zaopatrzeniowej znalazły się obecnie najsłabiej rozwinięte kraje afrykańskie. Najtrudniejsza jest sytuacja Somalii i Beninu, w przypadku których całość importowanej pszenicy pochodzi z Rosji i Ukrainy. Nieznacznie mniej uzależniony jest pod tym względem (ponad 90 proc.) Laos.

Ukraina przestaje eksportować zboże – czeka nas tąpnięcie na Południu?

We wszystkich tych krajach nastąpił gwałtowny wzrost cen żywności. UNCTAD przypomina w tym kontekście czym kończyły się w świecie w przeszłości okresy gwałtownych wzrostów cen produktów żywnościowych. Dość przypomnieć ekonomiczne przyczyny wybuchu Wiosny Arabskiej. Brzmi to jak ostrzeżenie przed nową falą rozruchów społecznych i przed ponownymi wędrówkami ludów z krajów biednego Południa w kierunku bogatej Północy.

Spodziewane wzrosty cen w konsekwencji wojny w Ukrainie dotyczą nie tylko żywności. UNCTAD zwraca uwagę na inny istotny skutek jakim jest przerwanie w wyniku wojny i sankcji więzi transportowych. W 2021 r. drogą lądową (głównie kolej, ale także ciężarówki) wyekspediowanych zostało z Chin i innych krajów wschodniej Azji do Europy 1,5 mln wypełnionych ubraniami, elektroniką i innymi wyrobami kontenerów. Przed wybuchem wojny transport odbywał się przez Rosję, a częściowo także przez Ukrainę. Obecnie lądowe ładunki muszą wracać na trasy morskie, co wydłuża czas transportu. Zmiany te są już widoczne w wyższych cenach za fracht. Będzie to miało wpływ na wzrost cen wyrobów konsumpcyjnych, m.in. ubrań, czy elektroniki.

Według wstępnej marcowej oceny OECD wojna w Ukrainie przyczyni się do spowolnienia światowego wzrostu gospodarczego (1 proc. w dół w stos. do prognozy z XII ’21) i globalnego wzrostu inflacji (2,5 proc. w górę).

We wstępnej ocenie makroekonomicznych skutków wojny w Ukrainie OECD szacuje, że przyczyni się ona do spowolnienia światowego wzrostu gospodarczego. Przed wybuchem wojny światowa gospodarka znajdowała się na trajektorii pozwalającej przewidywać, że być może już w tym roku, a na pewno w przyszłym, globalna gospodarka w pełni przezwycięży skutki trwającej ponad dwa lata pandemii koronawirusa. W opublikowanej w grudniu 2021 r. prognozie OECD zakładało, że w tym roku światowe PKB wzrośnie o 4,5 proc., a w 2023 r. – o kolejne 3,2 proc. Po obecnej korekcie, z marca 2022 r., przewiduje się, że wzrost ten będzie o 1 pkt proc. niższy. Bardziej znacząca rewizja przewidywań dotyczy globalnego wzrostu inflacji. OECD spodziewa się, że będzie ona o 2,5 pkt proc. wyższa niż w prognozie sprzed zaledwie kilku miesięcy.

Warto tu jednak wspomnieć o kilku istotnych zastrzeżeniach metodologicznych przyjętych w najnowszej prognozie OECD. Zakłada się w niej m.in. że przewidywane konsekwencje dotkną światową gospodarkę wówczas, gdy ceny surowców będą nadal przez okres wielu miesięcy utrzymywać się na tak wysokich poziomach jakie były notowane w dwóch pierwszych tygodniach wojny (od 24 lutego do 9 marca 2022 r.). Kolejne tygodnie wskazują tymczasem, że pomimo ciężkich wydarzeń na frontach wojennych i pomimo zaostrzania sankcji gospodarczych wobec Rosji ceny surowców w świecie zaczęły spadać.

Krótkoterminowe koszty i długoterminowe korzyści – mniej gazu i ropy z Rosji

Przykładowo cena ropy naftowej z najwyższego poziomu ok. 139 dolarów za baryłkę zjechała do końca marca – m.in. na skutek zapowiedzi wzrostu jej wydobycia w USA i w innych krajach – do ok. 106 dolarów za baryłkę. Cena pszenicy obniżyła się na giełdach z ponad 1363 dolarów do 1017 dol. za buszel, kukurydzy – z 782 do 720 dol. za buszel. Tanieją także drożejące wcześniej metale, w tym także szlachetne. Sprawnie działające rynki surowcowe potrafią częściowo wyrównywać powstałe w wyniku wybuchu wojny niedobory.

Nie oznacza to, że nie będzie makroekonomicznych skutków wojny w Ukrainie. Będą i to poważne jeśli w obliczeniach tych uwzględnić także ogromne ekonomiczne i społeczne koszty rozlokowania wielomilionowej rzeszy uchodźców z Ukrainy trafiających nie wiadomo na jak długo przede wszystkim do Polski. Będzie to poważnym obciążeniem finansowym dla budżetów domowych, samorządowych i państwa w naszym kraju.

Koszty te i ich makroekonomiczne skutki trudno jeszcze skwantyfikować. Dostrzega je jednak m.in. NBP, który w najnowszej projekcji zawartej w Raporcie o inflacji z marca 2022 r. wspomina o konsekwencjach wojny w Ukrainie. NBP zrewidował w dół (z 4,9 proc. w poprzedniej projekcji z listopada 2021 r. do 4,4 proc. obecnie) prognozę wzrostu gospodarczego Polski w 2022 r. W przypadku 2023 r. prognoza wzrostu gospodarczego obniżona została z 4,9 do 3,0 proc. Prognoza dotycząca liczonej średniorocznie inflacji zrewidowana została jednocześnie w górę: z 5,8 do 10,8 proc. w 2022 r oraz z 3,6 do 9,0 proc. w 2023 r.

Oczekiwane załamanie polskiego eksportu do wschodnich sąsiadów

Na ryzyko spowolnienia tempa wzrostu polskiej gospodarki w związku z wojną rosyjsko-ukraińską zwracają uwagę także inne instytucje finansowe oraz organizacje ratingowe. W opublikowanym w ostatnich dniach marca raporcie agencja S&P Global Ratings obniżyła prognozy dotyczące gospodarki naszego kraju. Jeszcze w listopadzie 2021 r. S&P GR przewidywał tegoroczny wzrost na poziomie 5,0 proc. Prognoza ta została obniżona w końcu marca 2022 r. do 3,6 proc. Prognoza dotycząca inflacji w tym roku została podniesiona z 5,4 do 8,9 proc.

 

>>> OECD o ekonomicznych i społecznych skutkach wojny w Ukrainie

>>> UNCTAD o konsekwencjach wojny w Ukrainie

 

Otwarta licencja


Tagi