Równomierny wzrost to nie jest prosty proces

Konwergencja między krajami UE postępuje, jednak na poziomie regionów obserwujemy dywergencję dochodową. Wsparciem dla równomiernego rozwoju może być cyfryzacja, poprawa dostępności usług publicznych i tworzenie możliwości rozwoju – mówi Gallina A. Vincelette, dyrektor Banku Światowego na UE.
Równomierny wzrost to nie jest prosty proces

Gallina Vincelette (©World Bank)

Obserwator Finansowy: Ostatnie dwie dekady to czas niezwykle szybkiego gospodarczego doganiania Zachodu przez Europę Środkowo-Wschodnią. Czy w popandemicznym świecie konwergencja będzie postępowała?

Gallina A. Vincelette: Pytanie o konwergencję jest bardzo trudne. Patrząc na poziom PKB per capita w odniesieniu do średniej w Unii Europejskiej, widzimy, że w 2020 r. pandemia przerwała proces konwergencji dochodów w 2020 r. w krajach wspólnoty.

Jednakże wiele krajów, zwłaszcza tych o niższym poziomie dochodu, a więc także krajów Europy Środkowo-Wschodniej, rośnie w 2021 r. szybciej niż gospodarki Zachodniej Europy. Można oczekiwać, że w tym roku wiele z nich odrobi straty i nawet powróci na ścieżkę konwergencji.

Co może zagrozić ożywieniu?

W pierwszej kolejności musimy rozpoznać i przeciwdziałać krótkoterminowym zagrożeniom. Te ryzyka to przede wszystkim tempo szczepień na COVID-19, dalszy przebieg pandemii oraz to, czy nie powstaną nowe odmiany wirusa. Trzeba także przyglądać się uważnie inflacji, szczególnie patrząc na skok indeksu cen produkcyjnych, a także cen energii, domów i żywności oraz zaostrzanie polityki pieniężnej w niektórych krajach UE. W kolejnych miesiącach ważne jest też, czy pojawi się presja popytowa płynąca z rynku pracy, jak silnie będzie rosła konsumpcja, która dotychczas była głównym motorem napędzającym wzrost.

Bank Światowy: historyczna szansa na zieloną i sprawiedliwą transformację

W średnim i długim horyzoncie trzeba monitorować ryzyko związane z sytuacją w sektorze finansowym, wysokim zadłużeniem krajów oraz ze wzrostem gospodarczym w kontekście zacieśniania fiskalnego. Ponadto, spowolnienie wzrostu produktywności sprzed pandemii oraz inne strukturalne bariery wzrostu, jak na przykład demografia, pozostają aktualne.

Bank Światowy zaprezentował w październiku nowe prognozy. Przewidywania dotyczące wzrostu PKB dla Europy Środkowej, w tym Polski, w porównaniu z czerwcowymi projekcjami, zostały podniesione w odniesieniu do lat 2021 r. i 2022 r., są jednak niższe dla 2023 r. Z czego to wynika?

W dzisiejszej sytuacji, kiedy na główne trendy ekonomiczne tak silny wpływ mają czynniki zewnętrzne, jak na przykład pandemia, wszelkie prognozy są obarczone dużą niepewnością. Powodem, dla którego podnieśliśmy nasze oczekiwania na najbliższe kwartały, jest to, że pakiet stymulacyjny wdrożony w Polsce, w tym przez politykę Narodowego Banku Polskiego, był na tyle silny, że dostarczył gospodarce potrzebnego finansowania, ochronił zatrudnienie i dochody pracowników. Wciąż są jednak niebezpieczeństwa, które trzeba monitorować. Spodziewamy się, że polska gospodarka będzie się w 2022 r. rozwijać w tempie 4,7 procent i 3,4 procent w 2023 r. Jednak pamiętajmy, że wszelkie prognozy zakładają, że Polska będzie beneficjentem dużych inwestycji.

W medialnych nagłówkach zwykle zwraca się uwagę na główne wskaźniki – PKB, inflację. Takie projekcje zawierają jednak więcej interesujących szczegółów. Na co jeszcze warto zwrócić szczególną uwagę w jesiennej rundzie prognoz?

W naszych raportach prognostycznych, oprócz analizy samych głównych wskaźników makroekonomicznych, szczególną uwagę poświęcamy zawsze jakiemuś jednemu zjawisku, które ma wpływ na rozwój gospodarczy. Tej jesieni zajęliśmy się kwestią konkurencyjności i produktywności firm. Choć kryzys COVID-19 miał dewastujący wpływ na wiele firm, sprawił też, że dokonała się relokacja zasobów od mniej produktywnych do bardziej wydajnych przedsiębiorstw, szczególnie w gospodarkach o bardzo konkurencyjnych rynkach. Firmy z wyższą wydajnością pracy przed kryzysem doświadczyły mniejszego spadku sprzedaży i zatrudnienia niż firmy z niską produktywnością.

Firmy, które zainwestowały w cyfryzację, lepiej zniosły ten trudny czas.

Ponadto, bardziej produktywne przedsiębiorstwa chętniej wdrażały rozwiązania internetowe i pracę zdalną. Z naszych badań przeprowadzanych w czasie pandemii wynika, że firmy, które zainwestowały w cyfryzację, lepiej zniosły ten trudny czas. Potencjalne korzyści ze wdrażania rozwiązań cyfrowych mogłyby być motorem wzrostu w Polsce, w której występuje jeden z najniższych stopni digitalizacji firm w Unii Europejskiej. Ponadto, ponad połowa polskich firm uważa, że nie potrzebuje takich nowych narzędzi. Pokazuje to, że potrzebne są dalsze działania zwiększające świadomość korzyści z przyjmowania rozwiązań cyfrowych, szczególnie wśród firm mikro.

Wracając do konwergencji – jest to proces długoterminowy? Na jakie zagrożenia musimy uważać w dłuższej perspektywie?

Są dwa aspekty konwergencji – pomiędzy krajami i konwergencja wewnętrzna. Pandemia przerwała konwergencję pomiędzy krajami, jednak obicie gospodarcze w 2021 r. pomoże gospodarkom na nowo rozpocząć ten proces. Konwergencja wewnątrz krajów również prawdopodobnie została osłabiona z powodu pandemii. Choć pandemia COVID-19 wpłynęła na wszystkie grupy społeczne, najbardziej ucierpieli najsłabsi, co zwiększyło nierówności i dysproporcje regionalne. Potrzebne będą szeroko zakrojone działania, aby chronić najsłabszych i przywrócić proces konwergencji wewnętrznej. Kluczową rolę dla obu rodzajów konwergencji będą odgrywać środki europejskie.

Po pierwsze nie szkodzić – czyli o spójności zrównoważonego rozwoju

Jeśli chodzi o zagrożenia, ważne będzie odbudowanie makroekonomicznych buforów bezpieczeństwa po pandemii, aby kraje mogły lepiej reagować na szoki, wewnętrzne i zewnętrzne. Zielona i cyfrowa transformacja wymaga szczególnej uwagi pod kątem tego, aby nie powodowała wzrostu nierówności. Cyfrowa transformacja może potencjalnie prowadzić do wzrostu nierówności regionalnych, jeśli wzrost i możliwości staną się udziałem jedynie miast, a dostęp do sieci poza dużymi miastami będzie ograniczony. W związku z tym potrzebujemy polityk publicznych, które wspierałyby tak zwane włączenie społeczne. Ponadto, konwergencja to długofalowy proces i wymaga on pewnej ciągłości reform.

Europa Środkowo-Wschodnia jako całość zbliża się do średniej unijnej, ale ten proces nie przebiega jednolicie w całym regionie?

Jeśli spojrzymy na ostatnie 20-30 lat, to zobaczymy duży postęp w zakresie konwergencji dochodowej pomiędzy gospodarkami Unii Europejskiej, a kraje Europy Środkowo-Wschodniej przodowały w tym procesie. W tym czasie niektóre kraje nadgoniły pod względem PKB per capita z poziomów ok. 30-40 proc. średniej unijnej do ponad 70 proc. Jednak duże różnice pomiędzy krajami utrzymały się, gdyż niektóre dokonały dużo większy postęp od pozostałych.

Bogate regiony stają się bogatsze, a biedne – relatywnie coraz biedniejsze.

Jednocześnie, patrząc na regiony, widzimy coś przeciwnego. Pomiędzy miastami a terenami wiejskimi postępuje dywergencja. Bogate regiony stają się bogatsze, a biedne – relatywnie coraz biedniejsze. Ten trend widać w pozostałych częściach Europy, w jej środkowo-wschodnich rejonach.

I to jest miejsce dla polityki publicznej – by zapewnić, że ludzie mają równy dostęp do usług publicznych, że żadna społeczność czy żaden region nie jest zostawiony sam sobie, oraz że każdy ma szanse na realizację możliwości.

Niełatwe to zadanie – sfinansować przebudowę gospodarki, mając na uwadze grożącą nam katastrofę klimatyczną, znaleźć odpowiednie silniki do napędzania wzrostu gospodarczego, a jednocześnie zadbać, by tak wypracowany dochód rozkładał się bardziej równomiernie.

Równomierny wzrost to nie jest prosty proces. Są kwestie, które zawsze będą prowadzić do tego, że np. w Polsce Warszawa będzie bogaciła się szybciej niż niektóre regiony – kwestie demograficzne, strukturalne mają znaczenie. Dwadzieścia lat temu różnice w dochodach w krajach między regionami wynosiły 1,5 do 2 razy. Obecnie w niektórych państwach ten wskaźnik sięga 4-5 razy. Trzeba to brać pod uwagę, dbając na przykład, by dobrej jakości usługi publiczne docierały także do oddalonych miejscowości albo do osób, które z różnych powodów zostały wykluczone.

Do Unii bliżej, ale wciąż daleko

Chodzi o to, żeby tym osobom stworzyć możliwości do rozwoju. Tego nie da się rozwiązać samymi transferami fiskalnymi.

Zielona transformacja to nie jest przecież jedynie zmiana technologiczna. Ten wielki projekt wiąże się z kosztami, nie tylko czysto finansowymi, ale także społecznymi. Czy rosnące ceny energii mogą stać się hamulcem w zielonej transformacji?

Cała idea systemu praw do emisji gazów cieplarnianych opiera się na wykorzystaniu zachęt cenowych. Zniechęcamy do używania „brudnych” technologii przez podniesienie cen emisji. Kluczowe jest jednak, by koszty alternatywnych źródeł energii były atrakcyjne, by zachęcały producentów i konsumentów do czystszych technologii.

Podnoszenie ceny emisji poprzez system zachęt musi brać pod uwagę rozwiązania redukujące ewentualny wzrost ubóstwa energetycznego.

Musimy zadbać, aby transformacja obejmowała również uboższe grupy społeczne. Podnoszenie ceny emisji poprzez system zachęt musi brać pod uwagę rozwiązania redukujące ewentualny wzrost ubóstwa energetycznego. Takie rozwiązania mogą przybrać formę pomocy finansowej dla biedniejszych gospodarstw tak, aby mogły zainwestować w czystsze technologie czy na przykład ocieplić swoje domy, czy też formę pomocy społecznej dla tych, którzy jej potrzebują w celu opłacenia rachunków.

Różne aspekty konwergencji „nowych” państw UE11

Nie można tracić z oczu długoterminowych celów. Mogą zdarzać się przejściowe odchylenia od trendu, ale polityka rządu i podejmowane interwencje na tym rynku muszą zakładać realizację tych celów przez gospodarstwa domowe, przez firmy, przez wszystkich uczestników życia gospodarczego. Mamy nadzieję, że rosnące ceny energii nie opóźnią zielonej transformacji. W gruncie rzeczy są one wskaźnikiem tego, że pozostaje jeszcze wiele do zrobienia na tej drodze.

Jaka jest rola Banku Światowego we wspieraniu rządów w takiej polityce?

W Unii Europejskiej współpracujemy z rządami wokół trzech głównych celów.

Po pierwsze, wspieramy kraje w zielonej transformacji. Po drugie, staramy się dbać o to, aby rozwój był inkluzywny, nie pomijał części osób, firm i regionów. Po trzecie, wzmacniamy instytucje, przez które ta konwergencja dochodowa ma być osiągana. Wszystkie te siły wspierają realizację europejskich celów konwergencji i koherencji.

– rozmawiał Maciej Jaszczuk

Gallina A. Vincelette jest dyrektorem Banku Światowego na Unię Europejską, pracuje w Brukseli. Odpowiada za operacje BŚ w tym regionie.

Gallina Vincelette (©World Bank)

Otwarta licencja


Tagi