Nie przekonują ich przy tym liczne przykłady zupełnej klęski komunistycznych projektów, które doskonale zna historia. Marksizm nie przyniósł wyczekiwanego dobrobytu, jaki obiecywał ludzkości. Wręcz przeciwnie, doprowadził do porażki gospodarczej, nędzy i eksplozji przemocy wszędzie tam, gdzie się pojawił. Jak zatem odnieść te fakty, wszak bezsprzeczne, do tego, że marksizm wciąż kusi, ciesząc się w niektórych kręgach rosnącym powodzeniem?
Odpowiedź zwolenników Marksa jest mniej więcej taka: „faktycznego komunizmu nigdzie nie było. Przywoływane przypadki (ZSRR, Kuba etc.) to nie dowody na błędy marksowskich teorii, tylko dowód na to, że nie został on właściwie zrozumiany”. W istocie zatem taki Związek Radziecki to dowód na wypaczenie marksizmu, jego niewłaściwe odczytanie i interpretację. Ten prawdziwy marksizm, który wyznacza drogę do komunistycznego raju wciąż czeka na realizację. Innymi słowy, to wciąż niespełniona, piękna i pociągająca obietnica. Czy jednak taka argumentacja jest przekonująca?
Warto zacząć od historycznego tła w jakim powstawała filozofia Marksa. W jego czasach rozwijał się kapitalizm. Ten, jaki znamy z XIX – wiecznej Anglii, był odpychający i brutalny. Występował tam wyzysk, posunięta do granic eksploatacja człowieka, której poddawano nawet małe dzieci. Świadectwo tamtych czasów jest jednoznaczne i przerażające. Wielogodzinna, pozbawiona przerwy mordęga w fabryce. Brak możliwości odpoczynku, skutkujący wycieńczeniem, a nawet śmiercią. Liczne przykłady takich zdarzeń podaje m.in. Józef Maria Bocheński w swojej pracy pt. „Marksizm – Leninizm. Nauka czy wiara”. W tym kontekście, odruchem człowieczeństwa jest sprzeciw, brak zgody na to, jak traktuje się pracowników. Odrzucenie chciwości, która do takiej postawy prowadzi. To chyba główny powód, dla którego filozofia Marksa wydaje się pociągająca. Wszak sprzeciwiał się on jawnej nieuczciwości. Nie można zatem traktować jego nauk jako w całości złych. Jego wrażliwość społeczna wymaga docenienia.
Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/uspolecznic-roboty-zanim-one-zahamuja-postep/
Problem polega na tym, że to co wywołało, także w Marksie, poruszenie doprowadziło go do rozwiązania błędnego i szkodliwego. Nauki ekonomiczne, które głosił (teoria wartości pracy czy teoria wartości dodatkowej) nie wytrzymują elementarnej nawet krytyki. Marks nie widział w kapitalizmie potencjału do autokorekty, sądził, że system ten w sposób nieunikniony musi upaść. Ów determinizm nie zgadzał się jednak z realiami, o czym uczniowie Marksa doskonale wiedzieli. Prognozy ich mistrza nie spełniły się. Los robotników na Zachodzie zaczął się poprawiać, a sam kapitalizm przyczyniał się do wzrostu jakości życia, nie zaś do permanentnego ubożenia klasy robotniczej. Uwrażliwiania na los ubogich nie można wyłącznie przypisać Marksowi. Sam fakt, że zwracał uwagę na niesprawiedliwość, jaką obserwował w swoich czasach, nie oznacza, że jego nauka warta jest naśladowania. Niemniej to wciąż jeden z głównych argumentów apologetów marksizmu.
Inny problem, jaki należy dostrzec w obrębie nauk Marksa dotyczy tego, że jego filozofia jest holistyczna. Marks nie był tylko ekonomistą czy filozofem społecznym. Miał on także swoje jasne poglądy na takie kwestie jak religia, odrzucał rzeczywistość duchową, głosząc wieczność i wyłączność materii. Jego spojrzenie na społeczeństwo i ekonomię są ściśle związane z innymi koncepcjami filozoficznymi, do których się odwoływał. Odnosząc się do pracy Marksa pt. „Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne”, kwestię tę tak ujmuje w „Głównych nurtach marksizmu, t. I” Leszek Kołakowski: „Jest to, w rzeczy samej, próba ujęcia socjalizmu jako całościowego poglądu na świat, nie tylko programu reformy społecznej, a więc próba osadzenia kategorii ekonomicznych w filozoficznie zinterpretowanym stosunku między człowiekiem i naturą, przy czym stosunek ów jest wyjściową sytuacją również w rozważaniu kwestii epistemologicznych i metafizycznych”. Marks wychodzi zatem zdecydowanie poza zakres badań związanych z gospodarką. Jego przemyślenia dotyczące ekonomii są niejako pochodną kompleksowej wizji świata. Ktoś, kto internalizuje Marska, ten jednocześnie niejako w pakiecie, przyjmuje także całą jego „metafizykę”. Żeby tego uniknąć trzeba albo Marksa znać powierzchownie i być marksistą niezorientowanym w tym, czego faktycznie nauczał niemiecki filozof, albo dokonać swoistej filtracji jego przemyśleń, jednocześnie jednak tracąc ich kluczowy komponent, a zatem także być tylko marksistą pozornym. Wydaje się, że właśnie taki jest los wielu „marksistów”, albo tak naprawdę niewiele wiedzą o jego filozofii, albo tak ją oczyścili, że to co zostało ma z nią niewiele wspólnego.
Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/roemer-marks-myslalby-tak-jak-ja/
Problem z marksizmem dotyczy, oprócz błędnych teorii ekonomicznych, także problemu przemocy, tam, gdzie władza polityczna odwoływała się do tej ideologii, przemoc była lub jest wszechobecna. Apologeci marksizmu argumentują, że taki stan rzeczy wynika z błędnych interpretacji poglądów samego Marksa. To nie jego wina, że tak się stało. To jednak oczywista nieprawda. Potwierdza to fundamentalny dla marksistów dokument jakim jest „Manifest komunistyczny”, wspólnie napisany przez Marksa i Engelsa. Autorzy tego utworu jasno w nim stwierdzają: „Komuniści uważają za niegodne ukrywanie swych poglądów i zamiarów. Oświadczają oni otwarcie, że cele ich mogą być osiągnięte jedynie przez obalenie przemocą całego dotychczasowego ustroju społecznego. Niechaj drżą panujące klasy przed rewolucją komunistyczną. Proletariusze nie mają w niej nic do stracenia prócz swych kajdan. Do zdobycia mają cały świat” (podkreślenie – K.G). To (przemoc) wynika bezpośrednio z logiki walki klas. Ciemiężeni robotnicy mogą zerwać z niewolą kapitalizmu tylko poprzez czyn. Akt ten zakłada użycie siły, bo jak inaczej kogoś wywłaszczyć. Sama idea rewolucji, połączonej z odebraniem kapitalistom tego, co posiadają, jest jawnym nawoływaniem do przemocy fizycznej. Uciemiężeni robotnicy mogą zatem wziąć odwet na ciemiężycielach. Zantagonizowane klasy, według Marksa i Engelsa, nie rozwiązują wszak konfliktu na drodze konsensualnej. To nie jest styl myślenia prezentowany w „Manifeście komunistycznym”. Cel jest jasny, pokonać przeciwnika, dokonać fizycznego rozliczenia. „Dając zarys najogólniejszych faz rozwoju proletariatu, śledziliśmy przebieg mniej lub bardziej ukrytej wojny domowej w łonie istniejącego społeczeństwa aż do punktu, kiedy wybucha ona w otwartą rewolucję i proletariat przez obalenie przemocą burżuazji ustanawia swoje panowanie” – czytamy w „Manifeście komunistycznym”. Język militarny, czyli mówienie o wojnie, trudno interpretować jako metaforę. Trudno także przyjmować z zaskoczeniem, że późniejsi komuniści nie mieli skrupułów w walce z „wrogami ludu”. Marksizm jest par excellence doktryną uzasadniającą przemoc fizyczną. Kwestie ekonomiczne (wyzysk, nierówności) usprawiedliwiać mają jej użycie. To nie kwestia interpretacji, tylko uczciwego odczytania tego, o czym Marks pisał zupełnie jasno.
Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/globalna-wartosc-nauczania-spolecznego-jana-pawla-ii/
Marksizm jest nie do obrony. Nie bez przyczyny doświadczenia historii pokazują jego zupełną klęskę. Sentyment do marksizmu wynika albo z niewiedzy, to znaczy nieznajomości tego, co faktycznie pisał niemiecki filozof, albo z takiej interpretacji jego myśli, która w istocie z oryginalnym marksizmem nie ma nic wspólnego. Potoczne skojarzenie z Marksem u wielu wiąże się z walką o prawa pracownicze, troską o eliminowanie nierówności społecznych etc. Wydaje się, że to podejście może inspirować wielu uczciwych ludzi, którzy widzą, że w świecie pełno jest różnego rodzaju niesprawiedliwości. Niemniej, aby to zauważyć nie trzeba odwoływać się do Marksa. Podejście afirmujące godność człowieka znaleźć można w innych miejscach, sam marksizm podchodzi do tego typu zagadnień instrumentalnie. Liczne błędy dotyczące teorii ekonomii, wadliwa interpretacja dziejów oparta tylko na ujęciu materialistycznym czy negacja prawa własności w zupełności wystarczają, aby marksizm odrzucić.
Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko podmiotów, z którymi współpracuje.