(©Envato)
Temat ten został też niedawno kompleksowo potraktowany w książce pt. How to Achieve Inclusive Growth, opracowanej pod reakcją naukową zespołu w składzie: Valerie Cerra, Barry Eichengreen, Asmaa El-Ganainy oraz Martin Schindler, wydanej w 2021 r. nakładem Oxford University Press.
Inkluzywny wzrost, czyli jaki?
Czym zatem jest inkluzywny wzrost? Nie ma jednej powszechnie uznanej definicji tego terminu. Niewątpliwie nawiązuje on do popularnej od lat 70. XX w. koncepcji trwałego i zrównoważonego rozwoju (ang. sustainable development), opartego na trzech filarach, tj. wzroście gospodarczym, postępie społecznym oraz poszanowaniu środowiska naturalnego. W związku z pojawiającymi się, także w krajach zachodnich, rozlicznymi problemami społecznymi (rosnące ubóstwo, bezrobocie, wykluczenie, itp.), a przede wszystkim coraz poważniejszymi zagrożeniami związanymi ze zmianami klimatycznymi, ten drugi, a zwłaszcza trzeci element zrównoważonego rozwoju stał się równie ważny jak pierwszy.
Inkluzywny wzrost jest pojęciem nieco innym i węższym od pojęcia zrównoważonego rozwoju. Najczęściej termin ten stosowany jest dla określenia wzrostu gospodarczego, który zapewnia równe szanse i możliwości uczestniczenia w podziale jego owoców przez wszystkie grupy społeczne mogące dzięki temu doświadczyć podniesienia poziomu życia. Musi on być względnie szybki, ale jednocześnie zrównoważony, co oznacza, że aktualna ścieżka wzrostu dobrobytu zostanie na trwałe utrzymana w przyszłości.
Nie jest on celem samym w sobie i jako taki musi przyczyniać się do realizacji określonych zadań. Pierwszym z nich jest odpowiedni podział wynikających z niego korzyści. Oznacza to zredukowanie ubóstwa i zwiększenie dochodów wszystkich grup społecznych oraz zapewnienie mobilności społecznej z pokolenia na pokolenie. Drugie zadanie to zapewnienie wszystkim dostępu do podstawowych usług, takich jak opieka zdrowotna czy edukacja. Trzecim jest udział wszystkich członków społeczności w życiu gospodarczym, głównie poprzez dostęp do rynku pracy i godziwe wynagrodzenie. Wreszcie czwarte zadanie to upodmiotowienie jednostek, czyli umożliwienie im aktywnego udziału w życiu społecznym i politycznym, czemu powinno służyć stabilne prawo oraz solidne instytucje.
Kres globalnej konwergencji
Za główną przyczynę popularyzacji idei inkluzywnego wzrostu należy uznać ocenę sytuacji rozwojowej świata, jaka wyłoniła się u progu trzeciej dekady XXI w. Warto przypomnieć, że okres pierwszych trzech dekad po zakończeniu zimnej wojny (umownie pomiędzy 1990 a 2020 r.) to czas swego rodzaju „globalnej konwergencji”: dochody wielu najbiedniejszych mieszkańców świata wzrosły, a skrajne ubóstwo spadło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej w historii ludzkości. W wielu biedniejszych krajach, zwłaszcza w Azji Południowo-Wschodniej, dochody rosły szybciej niż w krajach bogatych. Z końcem drugiej dekady XXI w., mimo utrzymujących się ogromnych różnic w dochodach, podział świata na dwie grupy krajów („rozwiniętych” i „rozwijających się”) zaczął stawać się coraz mniej wyraźny.
Zobacz również
Konwergencja, która przez dłuższy czas postępowała i wydawała się trwać, uległa jednak zahamowaniu zanim różnice między krajami, przede wszystkim tzw. globalnej Północy i globalnego Południa, udało się znacząco zredukować oraz zanim zdołano uporać się z najpoważniejszymi problemami rozwojowymi. Podstawowym powodem było nałożenie się na siebie w pierwszych latach obecnej dekady wielu dotychczasowych i nowych problemów rozwojowych, zaś bezpośrednim czynnikiem zmiany stała się pandemia COVID-19 z 2020 r. oraz agresja Rosji na Ukrainę w 2022 r. Popularność zdobył termin „polikryzys”, wyraźnie wskazujący na kaskadę i kumulację nakładających się na siebie, a także powiązanych ze sobą kryzysów (klimatycznego, energetycznego, zdrowotnego, żywnościowego, zadłużeniowego oraz związanego z logistyką i zerwanymi łańcuchami dostaw) wpływających negatywnie na poziom życia i perspektywy rozwojowe całego globu, ale w największym stopniu dotykających kraje najbiedniejsze i najmniej odporne na tego typu wstrząsy. W literaturze przedmiotu zaczęto mówić o „odwróceniu rozwoju” (ang. development reversal). Przepaść rozwojowa między Północą a Południem zaczęła się znów pogłębiać, a obie części świata zaczęły się rozjeżdżać pod kątem dostępnych zasobów finansowych i poziomu życia ludności. W efekcie przerwania owej „niedokończonej konwergencji” mocno zachwiana została nadzieja na rozwiązanie w dającej się przewidzieć przyszłości kluczowych problemów rozwojowych świata, zaś warunki życia w wielu krajach, przede wszystkim uboższych, nie tylko nie uległy poprawie, ale wręcz uległy pogorszeniu.
Wystarczy spojrzeć na statystyki. W Somalii współczynnik śmiertelności dzieci poniżej 5 roku życia wynosi 13 proc., podczas gdy w Islandii – 0,2 proc. Średnia oczekiwana długość życia w Sierra Leone wynosi 52 lata, zaś w Japonii – 84 lata. W Burkina Faso młodzi ludzie (do 24 roku życia) uczęszczają do szkoły średnio przez 1,5 roku, natomiast w Niemczech – przez 14 lat. W Czadzie i Burundi dostęp do elektryczności ma mniej niż 10 proc. populacji, gdy w wielu krajach bogatych współczynnik ten wynosi 100 proc. Do tego dochodzi kwestia nierówności. Europa i Ameryka Północna, liczące łącznie 17 proc. globalnej populacji, dysponują 55 proc. globalnego bogactwa. Z kolei 57 proc. światowej ludności posiada jedynie 1,8 proc. światowego bogactwa. 10 najbogatszych ludzi na świecie dysponuje o łącznej wartości ok. 800 mld dol.
Zobacz również
Powrót krajów o niższych dochodach i na niższym poziomie rozwoju gospodarczego, jak również społecznego na ścieżkę konwergencji jest podstawowym, choć nie jedynym, warunkiem zapewnienia ich społeczeństwom i jednostkom godnego życia. W realizacji tego zamierzenia chodzi o to, aby dystans pomiędzy nimi a krajami najbogatszymi w wielu obszarach w dalszym ciągu się zmniejszał. Aby jednak konwergencja miała charakter trwały, wzrost gospodarczy musi być samonapędzający się, autonomiczny, tj. oparty w dużej mierze na własnych zasobach, a do tego bardziej zrównoważony, „zielony”, obejmujący wszystkich, czyli właśnie inkluzywny.
Zobacz również
Innym powodem, dla którego tak wiele dyskutuje się obecnie na temat inkluzywnego wzrostu, są zmiany klimatyczne. Coraz bardziej powszechna jest opinia, że kryzys klimatyczny wymaga głębokich zmian w myśleniu o wzroście i rozwoju. Chodzi przede wszystkim o dostosowanie działalności instytucji rozwojowych do zmienionej rzeczywistości, w której zmiany klimatyczne są poważnym zagrożeniem dla dotychczasowych osiągnięć rozwojowych pod niemal każdą szerokością geograficzną, zaś dalszy, zrównoważony rozwój jest niemożliwy bez uwzględnienia ograniczeń stawianych przez naturę, w tym przez uwarunkowania klimatyczne. Chodzi także o nowe podejście, w ramach którego konieczna jest synergia pomiędzy działaniami na rzecz rozwoju a działaniami w obszarze klimatu, bo bez powstrzymania zmian klimatycznych nie będzie zrównoważonego rozwoju, a bez zrównoważonego rozwoju nie da się sfinansować walki ze zmianami klimatycznymi.
Nowe koncepcje wzrostu i rozwoju
W tym kontekście zaczęły się pojawiać nowe lub zaktualizowane, koncepcje wzrostu i rozwoju. Generalnie chodzi o postęp, który daje szanse na zapewnienie odpowiedniego wzrostu produkcji (i produktywności), dochodów, oszczędności, inwestycji i stopy życiowej, generuje odpowiednią liczbę miejsc pracy umożliwiającą absorpcję nadwyżki siły roboczej w warunkach dużego przyrostu naturalnego, pozwala na dokonywanie inwestycji w infrastrukturę, edukację, ochronę zdrowia czy opiekę społeczną, wreszcie pozostawia pewien margines bezpieczeństwa (swobody finansowej) w przypadku kryzysów czy klęsk żywiołowych.
I tak jeszcze w ubiegłej dekadzie OECD lansowała np. koncepcję „zielonego wzrostu” (green growth). Według Marcelo Guigale, byłego dyrektora w Banku Światowym, podstawowe jego elementy to jasne prawa własności, sprawiedliwe podatki, regulacje, które są wcielane w życie, niezniekształcone ceny, istnienie rynku handlu emisjami, zaangażowanie wspólnot lokalnych i organizacji pozarządowych, inwestycje w badania i rozwój, wspieranie innowacji, skuteczne zbieranie danych, wreszcie dobra edukacja publiczna. Wiele tych elementów musi zaistnieć jednocześnie. Z kolei Bank Światowy zaproponował i przedstawił wiosną 2021 r. koncepcję „zielonego, odpornego i inkluzywnego rozwoju” (ang. Green, Resilient and Inclusive Development – w skrócie GRID), która opiera się na trzech filarach: a) green oznacza promowanie rozwiązań mających chronić środowisko naturalne, w tym przede wszystkim klimat, tak aby bieżące działania nie ograniczały przyszłego wzrostu i rozwoju ludzkości; b) resilient oznacza właściwe zarządzanie ryzykiem zmian klimatycznych, pandemii, katastrof naturalnych oraz szoków o charakterze socjoekonomicznym lub finansowym; c) inclusive oznacza inwestowanie w kapitał ludzki, a więc przede wszystkim w tworzenie miejsc pracy oraz walkę z wykluczeniem społecznym i nierównościami.
W tym kontekście konkretyzacji uległy także koncepcje teoretyczne dotyczące inkluzywnego wzrostu. Dodatkowo zaczęły one powoli przekładać się na dyskurs polityczny. Wśród decydentów coraz powszechniejszy staje się pogląd, że wzrost gospodarczy musi być zrównoważony i powinien sprzyjać włączeniu społecznemu. Chodzi o to, aby działania instytucji publicznych prowadziły do postępu we wszystkich wymiarach wzrostu takich jak dobrobyt/wzrost gospodarczy, zrównoważony rozwój i odporność na szoki oraz uwzględnienie potrzeb wszystkich grup społecznych (w rozbiciu na płeć, grupy wiekowe, regiony czy warunki środowiskowe).
Zobacz również
Dlaczego jednak tak trudno zapewnić inkluzywny wzrost w praktyce? Literatura obfituje w liczne analizy dot. głównych kategorii ograniczeń (ang. constraints) dla inkluzywnego wzrostu. Warto w tym kontekście przypomnieć, że już tzw. Komisja Wzrostu (Growth Commission) powołana do życia w 2006 r. i składająca się z wybitnych polityków i ekonomistów, w tym laureata Nagrody Nobla Roberta Solowa, przeanalizowała czynniki sprzyjające i niesprzyjające takiemu wzrostowi. Do tych pierwszych zaliczono m.in. wykorzystanie potencjału gospodarki światowej (poprzez np. import technologii i know-how), utrzymywanie stabilności makroekonomicznej czy wysoki poziom oszczędności przekształcanych w produktywne inwestycje. Do drugich m.in. subsydiowanie energii, narzucanie kontroli cen do ograniczenia inflacji, ignorowanie kwestii ekologicznych na wczesnym etapie rozwoju, oszczędzanie na pensjach urzędników publicznych czy słabe regulacje systemu bankowego.
Kwestie kluczowe: ubóstwo, nierówności i dłuższa perspektywa
Z zapewnieniem inkluzywnego wzrostu ściśle związana jest kwestia ograniczania ubóstwa i nierówności. Teoretycznie sam wzrost, poprzez zwiększanie zasobów, które później są redystrybuowane, oraz poszerzanie możliwości biznesowych i tworzenie miejsc pracy, powinien przyczyniać się do redukcji ubóstwa. Jego wpływ na nierówności nie jest już tak jednoznaczny, gdyż jest w dużym stopniu zdeterminowany źródłami wzrostu. Niektóre z tych źródeł (np. zmiany technologiczne, handel i globalizacja finansowa) mogą zwiększać nierówności, podczas gdy inne (np. polityka rządu mająca na celu zwiększenie konkurencji, zmniejszenie korupcji, inwestycje publiczne, edukacja) przyczyniają się do ich ograniczenia. Z kolei nierówności, zwłaszcza w połączeniu z dużą skalą ubóstwa, mogą przyczyniać się do obniżenia tempa wzrostu, przede wszystkim za sprawą takich czynników, jak niższe zaufanie i konflikty społeczne, niewykorzystane zasoby siły roboczej i jej ograniczona mobilność, niższy poziom zdrowotności części społeczeństwa, itp.
Wobec powyższych ograniczeń wzrasta potrzeba aktywnej roli państwa, polegającej m.in. na redystrybucji bogactwa, np. poprzez programy socjalne. W literaturze zauważa się, że w wielu przypadkach (np. w celu położenia kresu skrajnemu ubóstwu) jest ona niezbędna. Podkreśla się też, że społeczeństwa cechujące się dużymi nierównościami mają tendencję do większej redystrybucji. Jednocześnie powyżej pewnego poziomu, redystrybucja może być szkodliwa dla wzrostu. Dużo ważniejsze dla inkluzywnego wzrostu jest natomiast zapewnienie równości szans, a więc zaoferowanie każdemu takich samych możliwości prowadzenia produktywnej działalności gospodarczej, dostępu do godnej pracy oraz do podstawowych usług publicznych (edukacja, opieka zdrowotna, finansowanie pomysłów na działalność gospodarczą, itp.). W wielu opracowaniach wskazuje się zatem, że skuteczna polityka rozwoju musi być nakierowana zarówno na ograniczanie nierówności dochodowych, jak i nierówności w zakresie możliwości (ang. inequality of opportunities). W 2016 r. Bank Światowy zaproponował zintegrowane podejście do ograniczenia nierówności, na które składają się takie elementy, jak zintensyfikowana opieka nad matkami i dziećmi we wczesnym okresie ich życia, z naciskiem na wyższy standard wyżywienia, powszechne ubezpieczenie zdrowotne, uniwersalny dostęp do szkolnictwa na dobrym poziomie, transfery gotówkowe do biednych rodzin, lepsza infrastruktura (drogi, elektryfikacja), wreszcie progresywne podatki celem transferu zasobów od bogatych do biednych.
Zobacz również
Poza ograniczaniem nierówności i ubóstwa kluczowe znaczenie dla „inkluzywności wzrostu” ma zdolność do jego podtrzymania w dłuższym okresie (ang. growth sustainability). Niektórzy badacze podkreślają, że głównym problemem dla inkluzywnego wzrostu w krajach rozwijających się jest właśnie brak jego trwałości przez dekady: okresy szybkiego wzrostu gospodarczego przerywane są (czasami długimi) okresami stagnacji lub spadku dochodu narodowego. To co odróżnia kraje będące „growth miracles” od „maruderów”, to właśnie zdolność do podtrzymania wzrostu. W teorii podkreśla się zarazem, że wzrost napędzany przez akumulację zobowiązań finansowych (publicznych i/lub prywatnych) czy też przez uszczuplenie kapitału (ludzkiego, produkcyjnego, zasobów naturalnych) nie jest wzrostem zrównoważonym.
Od teorii do praktyki
Badania i dyskusje nt. inkluzywnego wzrostu przekładają się też na działalność instytucji rozwojowych. W tym kontekście pojawia się zasadność bardziej całościowego (lub też horyzontalnego) potraktowania różnych aspektów wzrostu i rozwoju (w tym walki ze zmianami klimatycznymi) w działalności różnych aktorów i odrzucenie podejścia „silosowego” (ang. silo approach). Chodzi tu np. o umiejętne powiązanie w planowaniu i realizacji strategii rozwoju kwestii wzrostu, klimatu i zdrowia (ang. One Health Approach), zwłaszcza w kontekście coraz bardziej widocznego wpływu rozregulowującego się klimatu na rozwój i ekspansję wielu chorób, w tym o charakterze pandemii. Inną interesującą koncepcją jest podejście do rozwoju oparte na prawie (ang. rights-based approach to development). Chodzi w tym przypadku o takie strategie rozwoju, które ułatwiają dochodzenie przez ludzi swoich praw i roszczeń oraz pociąganie do odpowiedzialności tych, którzy mają w stosunku do reszty społeczeństwa określone obowiązki. Koncepcja ta zakłada szukanie przyczyn, dla których ludzie nie mogą realizować swoich praw oraz zaangażowanie społeczne jako mechanizm dochodzenia praw i roszczeń. Ma to też istotne znaczenie w kontekście kryzysu klimatycznego, jako że każda jednostka ma prawo do czystego środowiska i do warunków klimatycznych, w których da się żyć.
Instytucje międzynarodowe robią ostatnio sporo, aby przełożyć koncepcje inkluzywnego wzrostu na praktykę działalności w zakresie rozwoju. Przykładowo jednym z dwóch celów Banku Światowego jest od dłuższego czasu poprawa standardu życia obejmująca wszystkie grupy społeczne (ang. promoting shared prosperity), co oznacza ograniczenie rozwarstwienia społecznego poprzez podniesienie poziomu dochodów najuboższych 40 proc. populacji w każdym państwie. W 2023 r. cel ten został wzmocniony w wymiarze środowiskowym (poprawa standardu życia „na planecie nadającej się do życia”). Wiele organizacji i instytucji międzynarodowych, w tym Unia Europejska, poszukuje równowagi i wzajemnego sprzężenia pomiędzy wzrostem a redukcją ubóstwa oraz nierówności (ang. growth-poverty-inequality nexus) przy jednoczesnym dbaniu o środowisko naturalne i powstrzymanie zmian klimatycznych. Warto też pamiętać o działaniach w UE na poziomie gospodarczym w zakresie wprowadzenia wymogu dla firm dot. raportowania ESG (przekazywanie informacji niefinansowych o działaniach, które firmy podejmą w obszarze środowiska, społeczeństwa i zarządzania). Przekłada się to na działania rządów, dla których „inkluzywność” staje się wymiarem i miernikiem skuteczności polityk publicznych. Dotyczy to przede wszystkim polityki fiskalnej i społecznej, ale nie tylko. Nie zmienia to faktu, że realizacja idei inkluzywnego wzrostu w praktyce będzie jednak zależeć od spełnienia szeregu warunków, także wychodzących poza politykę gospodarczą sensu stricto i wiążących się tak z ekonomią polityczną (kwestia przełamania monopoli czy nacisku grup interesów), jak i czystą polityką (np. możliwością przezwyciężenia aktualnych globalnych podziałów politycznych). A to często jest najtrudniejsze.
—
Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.
dr Paweł Bagiński, doradca ekonomiczny w Departamencie Zagranicznym NBP