Między Tel-Avivem a Jerozolimą, z szeklami w portfelu

Paweł Kowalewski

Najczęściej słyszymy o dolarze, euro, a także o franku szwajcarskim. Dość często słyszymy coś o funcie, a czasami o jenie. Doniesienia prasowe dotyczą też często walut wschodzących, jak lira turecka, rubel rosyjski czy jakaś waluta z Ameryki Łacińskiej. Niemal nic nie słyszymy na temat izraelskiego szekla. A szkoda.